Wynajęli, zrujnowali i zostawili długi – czytelnik przestrzega przed lokatorami z piekła rodem

Do naszej redakcji zgłosił się czytelnik, który chciał nagłośnić sprawę i zwrócić uwagę na problem z lokatorami. Wynajął mieszkanie, został z długiem i zdewastowanym lokalem. Teraz przestrzega innych.

– Do wynajęcia tego mieszkania upoważniła mnie córka – rozpoczyna swoją historię czytelnik. Dodaje, że sam również wynajmuje mieszkanie w Warszawie, korzystając z usług specjalizującej się w najmie agencji, jednak nigdy z takimi problemami, jak w Przasnyszu, się nie spotkał.

– Poprzedni najemcy ukradli z tego mieszkania pralkę, butlę gazową, poszli, a potem przez jakiś czas był spokój. Córka wynajęła mieszkanie swojej koleżance, a ta faktycznie o lokum dbała. Kiedy stwierdziła, że się wyprowadzi, postanowiliśmy zrobić mały remont, odświeżyć mieszkanie.

– To nie była jakaś bardzo kosztowna przebudowa, ale z wymianą drzwi wejściowych, nowymi meblami do kuchni, lodówką w dobrym stanie, malowaniem ścian itp. – opowiada.

– Dzisiaj lodówka nadaje się do wyrzucenia, meble są połamane, ściany do wysokości 1,5 metra w stanie dramatycznym – załamuje ręce, zastanawiając się jak można doprowadzić do takiego stanu mieszkanie, w tak krótkim czasie.

Lokatorzy zdaniem naszego rozmówcy już wcześniej sprawiali kłopoty.

– Skontaktował się ze mną człowiek, który również miał z nimi podobne przejścia. Po trzech miesiącach córka poprosiła mnie żebym sprawdził, czy lokatorzy płacą za wodę. Okazało się że zadłużenie było już na 1,5 tysiąca złotych. Ci państwo nie mieli żadnych hamulców w  korzystaniu z ciepłej wody, rachunki opiewały na 500 złotych miesięcznie.

Między najmującymi, a właścicielem mieszkania zaczęły się przepychanki.

– Stanęło na tym, że oni się wyprowadzą, zobowiązali się do spłacenia długów, a tych jest ok. 5 tys. zł samych opłat, nie licząc tego w jakim stanie zostało mieszkanie – mówi nasz rozmówca. Koszt odnowienia mieszkania szacuje na kolejne 7 do 8 tys. zł.

– Zacząłem drążyć sprawę od strony prawnej, udałem się do prawników, do sądów, windykacji. Wszędzie  słyszałem, że lepiej sobie odpuścić. Ja oczywiście mogę się dopominać. Ale prawnik mówi, że sprawy się będą toczyć latami, bo nie ma obowiązku meldunkowego, więc samo ustalenie korespondencji jest już problemem – stwierdza.

Teraz ostrzega innych.

– Jedyne co mi zostało, to ostrzec innych. Bo to się w głowie nie mieści. Czuję, że prawo nie jest po mojej stronie. Wyobraźmy sobie, że dla kogoś ten dodatkowy dochód z wynajmu jest istotny. I taka osoba jest narażona na kłopoty finansowe.  W taki sposób można nawet stracić mieszkanie.

– Ja byłem ostrożny z wynajęciem tego mieszkania, ale i tak trafiłem źle. To jest bardzo ważna sprawa, zwracajmy uwagę komu wynajmujemy mieszkanie, dokładnie wszystko sprawdzajmy – apeluje.

ren