
Śledź po królewsku
Kolacja wigilijna to najbardziej tradycyjny polski posiłek. W ten wieczór nikt nas nie namówi na kuchnię włoską, francuskie frykasy ani aromaty Orientu. Wiadomo ryba, pierogi i bakalie muszą być. Śledź jest jedną z najzdrowszych ryb świata. Ryba morska, a więc samo zdrowie, kwasy nienasycone, mało kalorii i zero chemii. Każdy ma na niego swój wypróbowany sposób. Na moim stole od lat gości niezmiennie -śledź po królewsku.
Śledź po królewsku :
8 filetów śledziowych (matiasów)
2 łyżki cukru
60 ml. oleju słonecznikowego
4 łyżki białego octu winnego lub soku z cytryny
4 łyżki koncentratu pomidorowego
3-4 cebule pokrojone w piórka
100 g rodzynek drobnych
2 listki laurowe
kilka ziarenek ziela angielskiego
- Namoczyć śledzie w zimnej wodzie z dodatkiem mleka, żeby nie były słone. Odlać wodę i wypłukać śledzie pod zimną, bieżącą wodą. Dokładnie osuszyć.
- Pokrojoną cebulę zeszklić na gorącym leju. Wsypać cukier, wymieszać i smażyć jeszcze chwilkę. Dodać listki, ziele angielskie, koncentrat pomidorowy, ocet lub sok z cytryny, cały czas mieszając. Wrzucić rodzynki, wymieszać i podgrzewać jeszcze z 5 minut. Doprawić solą, pieprzem i cukrem – sos ma być słodko – kwaśny. Odstawić, żeby sos ostygł.
- Pokroić śledzia na kawałki i przekładać w szerokim słoiku warstwami na przemian z sosem (ostatnią warstwą powinien być sos).
- Wstawić słoik do lodówki i zapomnieć o nim na 2-3 dni.
Ostatni punkt przepisu jest najtrudniejszy do wykonania, należy więc śledzi zrobić dużo, aby dotrwały do Wigilii.
Polecam.
Smacznego!!!
Ciocia Justyna