Karp jest nieodłącznym elementem Świąt Bożego Narodzenia i rzadko kto potrafi sobie wyobrazić jego brak na wigilijnym stole. Mimo, że w wielu miejscach zrezygnowano już ze sprzedaży żywego karpia, to nadal możemy spotkać sprzedawców, którzy niehumanitarnie traktują te zwierzęta. Skandaliczną sytuację zgłosił nam dziś jeden z naszych czytelników. Na bazarku w Przasnyszu sprzedawane są żywe karpie przechowywane w wiadrach bez wody!
– Na bazarku pod jednym z marketów w Przasnyszu pewna pani sprzedaje żywe karpie. Ryby w mękach zdychają bez wody… nie ma żadnej reakcji… i jakoś nie ma zielonych. Nie wiem, gdzie to zgłosić, więc pisze do prasy, może opisanie takiej sytuacji spowoduje, że jakiś wstyd wśród nas obudzimy i sumienia … straszne … nie powinno tak być – pisze zdenerwowany mieszkaniec Przasnysza.
Szczegółowych wytycznych dotyczących sprzedaży żywych ryb niestety nie ma. Co roku, Główny Lekarz Weterynarii wydaje jednak komunikat, w którym zachęca do rezygnacji z zakupu ryby prosto z wody i przypomina o humanitarnych zasadach ich uśmiercania. GIW przypomina też, że zabijanie ryb w obecności dzieci jest zakazane i grozi za to do 5 tys. złotych grzywny.
Ustawa o ochronie zwierząt nie mówi o tym, że zwierzę musi przeżyć, nawet w kiepskich warunkach. Zakazuje ona wprost powodowania jakiegokolwiek cierpienia. Co więcej – za przestępstwo uznaje sytuacje, które narażają zwierzę na dodatkowe cierpienie, którego można uniknąć.
Jakie jest wasze zdanie w tej sprawie? Czy powinno się definitywnie zakazać sprzedaży żywych ryb?
Tylko pogratulować tej osobie co donosi że nie ma większych problemów. Jeszcze trochę i będziemy jak jedna z posłanek zastanawiać się czym się człowiek różni od dzika to teraz będzie od karpia
No tak, najlepiej udawać, że nic się nie dzieje.
Ale wbij sobie to tej rozmodlonej głowy, że karp to też żywa, czująca istota. Może nie umie czytać i krac w szachy, ale odczuwa ból. Skazywanie żywej istoty na konanie godzinami w jakimś pudełku do barbarzyństwo. Nie jestem jakimś zakłamanym oszołomem. Jem mięso. Ale jeśli już jakieś zwierzę musi umrzeć, żeby mogło wylądować na naszym stole, to niech się to stanie szybko…
Sprzedaż żywego karpia powinna być już dawno zakazana. Zwyczaj sprzedaży żywego karpia sięga czasów, gdy ludzie nie mieli lodówek. Dziś lodówkę ma już chyba każdy.
Żeby tak na codzień o ludzi się martwili jak o tego karpia
Prawda. Ludzie lubią teraz błyszczeć, robić szum z błahych powodów. Ale jeśli potrzeba tej pomocy naprawdę potrzebującym ludziom to wolą unikać wzroku, udać, że nie widzą, przejść obok obojętnie.
Fakt, karpia tak kobieta nie powinna przetrzymywać. Myślę, że gdyby miała w tych pojemnikach lód i ryby (martwe) ludzie mieli by to gdzieś, jeśli miała by je w wodzie też mieli by to gdzieś. Ten co karpia chciał na stół to by kupił i poszedł, a ten co narobił szumu nie miał by z czego narobić.
A co ze śledziami ich tysiące umierają w mękach