Wszyscy mają w pamięci skandaliczne zachowanie Jana Rokity w samolocie Lufthansy, kiedy jak rozkapryszone dziecko uznał, że niezależnie od tego jaki miał bilet należało mu się miejsce w klasie biznes, a przynajmniej dla jego płaszcza. Na zwróconą mu uwagę, że nie ma do tego prawa, zrobił karczemną awanturę i mało nie rozpętał kolejnej wojny światowej wykrzykując, że Niemcy go mordują.
Teraz jesteśmy świadkami farsy kompromitującej Jana Rokitę, ale i część mediów. Dziennikarze odnaleźli wypoczętego opalonego Rokitę we Włoszech, który narzeka tym razem, że państwo polskie chce go zniszczyć i upokorzyć przy pomocy skandalicznych wyroków sądowych. Dla Rokity nie jest ważne, że przegrał kolejne rozprawy z Kornatowskim we wszystkich instancjach sądowych. On się z tym nie zgadza i już. Niezawisły demokratyczny wymiar sprawiedliwości osądził go niesłusznie. On, Rokita ma jedynie, rację podobnie zresztą jak w słynnym starciu w przestworzach. Mało tego wszystkie media powtarzały komentując wywiad biednego Rokity, że w trakcie rozpraw sądowych zasądzono na rzecz Kornatowskiego 350 tysięcy złotych. Jak tu nie płakać nad losem nieszczęśnika. Nawet prezesowi Kaczyńskiemu w tej rozpaczy wszytko się odmieniło i zapomniał, że kiedyś bronił publicznie Kornatowskiego, a dzisiaj nagle wziął stronę Rokity dając do zrozumienia, że ma haki na Kornatowskiego. Największe rewelacje jeszcze nas zapewne czekają. Dziennikarze pewnie się dokopią do materiałów, z których wyniknie, że zasądzono od Rokity bezpośrednio na rzecz Kornatowskiego zaledwie kilka tysięcy złotych. Powtarzam kilka tysięcy złotych, a nie 350 tysięcy. Wobec notorycznego lekceważenia wyroków sądowych Kornatowski uruchomił komornika i odzyskał dotychczas część tego zobowiązania (kilka tysięcy złotych).
Sąd nakazał również zamieszczenie stosownych przeproszeń w trzech konkretnych gazetach. Koszty prawdopodobnie zamkną w kwocie ok. 100 tysięcy złotych. Ciągle wracam do pytania gdzie te 350 tysięcy złotych, o których aż huczy w mediach? Od razu też się odezwali politycy złaknieni rozgłosu oskarżając rząd o bezczynność i brak pomocy dla biednego Rokity. Inni dostali jeszcze większego pomieszania z poplątaniem i dla efektów medialnych zaczęli publiczną zbiórkę pieniędzy dla Rokity. Totalna głupota nas zalewa. Od początku wystarczyłoby zwykłe słowo przepraszam. Ugoda była możliwa na każdym etapie sprawy, ale Rokita, podobnie jak w słynnej podróży lotniczej, uznał, że ważne są tylko jego chore ambicje. Tylko dlaczego my mamy za to, tak czy owak płacić?
Roman Nowicki