Najważniejsze, żeby potrzebujący otrzymali pomoc – o tysiącach zebranych złotówek, korzyściach z pomagania i przeprowadzonych akcjach opowiadają nam wolontariusze z naszego regionu

Lena i Laura z SMA, Filip z artrogrypazą, Szymonek z neuroblastomą, Antoś Szlaski – złożona wada serca – to tylko niektóre osoby, dla których w ubiegłym roku udało się zebrać ogromne kwoty, niezbędne do leczenia czy to w kraju czy za granicą. Choć zbiórki udało się zakończyć dzięki ofiarności ludzi, to sukces nie byłby możliwy bez armii stojących za nimi wolontariuszy.

 

„9 mln dla Laury Paczuły cierpiącej na SMA” , „9 milionów dla Leny Mazur na terapię genową”. „1,2 mln zł na zbiórce dla Antosia Szlaskiego na leczenie serca w Szwajcarii”, „800 tysięcy na leczenie małego Szymonka z Krasnego” – takie tytuły pojawiały się na lokalnych portalach i w prasie w ubiegłym roku. Oprócz tych „wielkich” zbiórek, było też mnóstwo mniejszych, jak zbiórka na remont spalonego domu pani Agnieszki z Przasnysza (22 tysiące zł),  na operację kolana Klaudiusza Cichockiego (15 tysięcy zł) czy na protezę nogi dla Krzysztofa Modelskiego (15 tys. zł).

Wszystkich osób stojących za wymienionymi zbiórkami policzyć się nie da. Są wśród nich tacy, którzy angażują się przy okazji jednej, inni zawsze gotowi są upiec ciasto na kiermasz, zebrać puszki i korki, czy podzielić się fantami na licytację. Jest również grupa wolontariuszy, którzy przy zbiórkach działająca wręcz „etatowo”. Do grupy należą: Katarzyna Siuda, Justyna Pogorzelska, Anna Mucha, Katarzyna Magdzińska, Bartosz Gnojewski i Monika Modzelan.

 

To oni, korzystając z każdej wolnej chwili, pomiędzy niezliczoną ilością obowiązków związanych z pracą, domem i rodziną, działają przez cały rok i robią wszystko, by chorzy otrzymali kolejną szansę leczenia, podjęli próbę ratowania zdrowia, a także, by potrzebujący, których dotknęła życiowa katastrofa, mogli się jak najszybciej z niej podnieść. Dbają też o to, by pomoc dotarła na czas.

– Dziś w zalewie docierających do każdego informacji niestety jest tak, że ludzie szybko zapominają o tym co było wczoraj. Pojawia się informacja o zbiórce, jest mnóstwo udostępnień, artykuły w mediach i efekt w postaci rosnącej liczby pieniążków. Ale ten efekt jest zazwyczaj krótkotrwały. Za chwilę docierają do nas kolejne newsy, kolejne wiadomości i o tych ludziach, którzy wciąż pomocy potrzebują szybko zapominamy. Dlatego my ciągle przypominamy, wymyślamy kolejne akcje, żeby zbiórka żyła i żeby udało się ją doprowadzić do końca – mówią nasi rozmówcy.

Wolontariusze rozpoczynają licytacje, pilnują, by te zostały zakończone w terminie, jeżdżą z korkami, puszkami, zdobywają kolejne gadżety, organizują kiermasze, zbiórki charytatywne i opracowują kolejne pomysły, mające na celu utrzymanie zbiórki i pozytywne jej zakończenie.

– Pierwsze co robimy po obudzeniu się, to zaglądamy do telefonów i patrzymy ile przybyło „na pasku” przez noc. Odczytujemy też mnóstwo wiadomości, zdarza się że skrzynki są zapełnione prośbami o pomoc, ale też wieloma pytaniami o licytacje, informacjami, że ktoś coś chciałby komuś podarować i w jaki sposób może to zrobić – opowiadają.

Jeśli przyjrzymy się kwotom zebranym na zbiórkach, to robią one imponujące wrażenie. Czy wszystkie zbiórki i zebrane pieniądze wolontariusze są w stanie dziś przytoczyć?

– Zbiórki tak, pieniędzy zdecydowanie nie.  Staramy się pilnować naszych zbiórek do końca. Nawet jak któraś idzie powoli, brak jest odpowiedzi darczyńców, to walczymy do końca. Czasem zdarza się, że musimy komuś pomocy odmówić, ktoś inny musi poczekać. Niestety pewnych rzeczy, jak choćby długości doby, która dla wszystkich jest taka sama, nie jesteśmy w stanie przeskoczyć. Nie chcemy też zajmować się wszystkim na raz, bo wtedy efekt najczęściej jest taki, że nikomu nie pomożemy – dodają nasi rozmówcy.

 

Wymieniona wyżej grupa przez cały 2021 rok angażowała się w następujące zbiórki: od stycznia 2021 roku do mniej więcej końca marca trwały jednocześnie zbiórki Laury Paczuła oraz Leny Mazur – dziewczynek chorych na SMA. Justyna oraz Kasia Magdzińska pomagały przy zbiórce Laury, pozostali wolontariusze działali dla Lenki. Po zakończeniu tych zbiórek wolontariusze działali jednocześnie, choć podzieleni przy trzech kolejnych zbiórkach: u Filipa Bugajewskiego w Ciechanowie, u Marcinka z Mamina, i na rzecz pani Agnieszki z Przasnysza, której mieszkanie w wyniku pożaru zostało kompletnie zniszczone. Zbiórki Marcinka i pani Agnieszki zakończyły się z końcem kwietnia i początkiem maja. Wówczas pojawiła się kolejna zbiórka dla pana Piotra z Kalinowca. W kwietniu rozpoczęła się również zbiórka dla pani Danusi i Loni utworzona przez pracowników DPS w Przasnyszu. W maju do zbiórki dołączyli też nasi wolontariusze. Potrzebną kwotę udało się zebrać do końca czerwca. W pełnym składzie wolontariusze zaczęli działać w lipcu, kiedy rozpoczęła się zbiórka dla Szymona Kozickiego. W takim też składzie pozostali do końca roku 2021 i prowadzili po zbiórce dla Szymka także tę dla Antosia Szlaskiego oraz Klaudiusza Cichockiego. W ciągu całego roku były również inne zbiórki, które każdy z wolontariuszy w miarę swoich możliwości, starał się wspierać.

Jak przyznają nasi rozmówcy, na odpoczynek czasu wiele nie ma, choć dziś, już są tak zgraną drużyną, że potrafią siebie nawzajem na urlop delegować.

– Czasem jest tak, że komuś z nas nagromadzi się tyle problemów lub jest już tak zmęczony, że dajemy mu wolne, czas na regenerację – śmieją się i dodają, że stanie za zbiórkami jest wyczerpujące nie tylko ze względu na poświęcony im czas. Ich charytatywna działalność nie jest bowiem tylko pasmem płynących w kierunku zwrotnym dobrych słów. Hejtu, jak zresztą dziś w całym Internecie, skierowanego w stronę pomagających też nie brakuje.

– Niektórzy oskarżają nas, że na tym zarabiamy, choć z tymi osobami sobie radzimy. Zawsze do pomocy i tego „zarobku” zapraszamy. Można się przekonać na własnej skórze, ile osobistych korzyści jest z pomagania. Niestety, nie wiedzieć czemu, jakoś nikt z oczerniających, z naszej propozycji nie korzysta – komentują. – Są też jednak inne, bardziej przykre sytuacje, kiedy ktoś nie zapłaci za licytację, ktoś nie prześle wylicytowanego przedmiotu, a zdarza się, że próbuje nas oszukać. Zwykle całą odpowiedzialnością obarcza się nas i bywa tak, że czasem człowiek przez to nocy nie prześpi, czasem musi się wypłakać. Ale staramy się zbytnio nie przejmować i działać dalej. Najważniejsze jest bowiem to, by potrzebujący pomoc otrzymał.

 

– Na pewno to wszystko nie byłoby możliwe lub dużo trudniejsze gdyby nie wsparcie naszych rodzin i naszych przyjaciół.  Tu szczególne podziękowania przesyłamy prezesowi i członkom klubu AMK Rzemieślnik z Przasnysza, którzy wspierali nas przy każdej możliwej okazji. Nigdy nie odmówili nam pomocy i zawsze z wolontariuszami brali udział w każdym kiermaszu i innych eventach.

 

 

ren

Sprawdź również
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Mariusz
Mariusz
2 lat temu

Pełen szacunek dla Was!!

Krzysztof Wesołowski
Krzysztof Wesołowski
2 lat temu

„Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać…”