Legenda przasnyskiego kolarstwa Kazimierz Niewiarowski: kiedyś pieniędzy było mniej, a zapału więcej

Kazimierz Niewiarowski właśnie rozpoczyna przygotowania do nowego sezonu rowerowego. Tradycyjne, jak co roku, wraz z całą swoją ekipą rowerową wyrusza na Cypr, by w warunkach, jak sam mówi „wręcz idealnych”, przygotować się do zawodów.

 

– Temperatura na Cyprze o tej porze jest w sam raz, czy to do treningów, czy do spacerów. Wynosi około 20 stopni. Jeździmy trasy nad morzem, bądź w góry. Zwiększamy tam bazę kilometrową – mówi.

Po powrocie pan Kazimierz wystartuje w kolejnych zawodach z cyklu Legia MTB Maraton, Mazovia MTB, czy Poland Bike. Jest przy tym dość duże prawdopodobieństwo, że przasnyszanina znów zobaczymy na podium. W ubiegłym roku bowiem niemal z niego nie schodził. Na 13 startów m.in. w Złotopolicach, Rząśniku, Kucharach, Bielsku Kampinosie, Warszawie, Zwoleniu, Kozienicach, Jabłonnie, Brodnicy, aż 8 razy zajął pierwsze miejsce. W klasyfikacji końcowej Legii Maratonu był pierwszy.

– Ale to już jest minęło – mówi i dodaje, że najważniejsze to co przed. Za panem Niewiarowskim jest też ciężkie przechorowanie covid-19. – Zachorowałem na covida, jako jeden z pierwszych, przeszedłem to bardzo ciężko, nie miałem w ogóle siły, energii, w efekcie choroby pojawiły się zwłóknienia na płucach – opowiada. – Wróciłem powoli do trenowania, z czasem do coraz bardziej intensywniejszego i co ciekawe te zwłóknienia zniknęły, zdziwiony był nawet lekarz – stwierdza.

Wyniki sportowe, a także kondycja naszego rozmówcy nie są oczywiście przypadkiem, a ciężką pracą. Kazimierz Niewiarowski bowiem kolarstwu poświęcił całe swoje dorosłe życie. Pochodzi z Podlasia, do Przasnysza trafił wraz z rozpoczęciem służby w przasnyskiej jednostce wojskowej.

– Dzięki uprzejmości dowództwa jednostki, dano mi możliwość wyjeżdżania i startów w zawodach szosowych – mówi.

Pasja pana Kazimierza i innych ówczesnych kolarzy, nie zakończyła się jednak na jeżdżeniu rowerem w bliższe i dalsze zakątki Polski, udało się bowiem na stałe zaszczepić rowerowe tradycje w naszym mieście. Co starsi, ale również i mieszkańcy w średnim wieku zapewne pamiętają jeszcze organizowane w Przasnyszu zawody kolarskie, które cieszyły się dużą popularnością również wśród kibiców.

– W 1976 roku wraz z innymi pasjonatami jazdy na rowerach zorganizowałem pierwszy wyścig kolarski na trasie Przasnysz – Drążdżewo – Jednorożec – Przasnysz. Uczestniczyło w nim 12 zawodników. Naszą inicjatywę podchwycił Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji i zaczął organizować wyścigi w mieście. W 1977 zawiązał się Ludowy Klub Sportowy Grom, który poprowadził sekcję ciężarowców, zapaśników i właśnie kolarzy. Inicjatorem był Jan Ćwiek – opowiada nasz rozmówca.

Przy AWF w Jeleniej Górze, pan Kazimierz ukończył kurs trenerski i zaczął pracować jako instruktor w Gromie. Sekcja kolarska, prowadzona przez naszego rozmówcę, działała ćwierć wieku. Wyścigi rozgrywano przez 30 lat. – Byliśmy chyba jedną z biedniejszych, ale liczących się sekcji w Polsce. Warto przypomnieć o mistrzostwie Moniki Tyburskiej wychowance Gromu, w Przasnyszu w wyścigu startował m.in. Ryszard Szurkowski.

Po latach, już po przemianach ustrojowych, choć przasnyskie kolarstwo przegrało z piłką nożną, to miłośnicy dwóch kółek pozostali. Regularnie spotykają się, trenują co najmniej dwa razy w tygodniu, również zimą i startują w zawodach. Mało tego, zachęcają do aktywności innych mieszkańców.

– O ile w lato, wiosną, osoby w moim wieku, widzę, że aktywność na świeżym powietrzu podejmują, tak w zimę już takich osób jest niewiele, a to właśnie zima jest taka ważna – mówi. – Wtedy się hartujemy, i też ruszając się, organizm cały czas będzie sprawny – mówi i dodaje, że kolarstwo nie jest jego jedyną aktywnością.

– Spaceruję, ćwiczę, uprawiam nordic walking. Na wszystkie tego typu aktywności nie trzeba mieć worka pieniędzy, wystarczy chcieć. Ja od lat apeluję do władz, by zainteresowały się promocją czy to kolarstwa, czy regionalnych szlaków, czy właśnie aktywności w ogóle, bo to jest zdrowy styl życia i profilaktyka. A ta jest o wiele tańsza od leczenia schorzeń – mówi. – W tej materii władze mają ogromne pole do popisu. Zrobić tak, by ludzie nie stali w kolejkach do lekarzy, a w kolejkach do lasu. Nad rekreacją mieszkańców trzeba się pochylić profesjonalnie.

Czy na to potrzeba wiele środków? – Trudno powiedzieć. Na pewno kiedyś pieniędzy było mniej, a zapału więcej, dziś jest odwrotnie.

Jak sam przyznaje, pomimo, że sam trenuje niemal całe swoje życie nie oznacza to, że do aktywności „zmusić się” ma łatwiej.

– Mam tak samo jak wszyscy. Są dni, że chce mi się wyjść, a są takie że najchętniej w ogóle bym się nie ruszał. Do wyprawy na rowerze trzeba się jednak jakoś przygotować, ubrać odpowiednio, zrobić sobie kanapkę, picie. I to czasami naprawdę jest trudne. Ale jak już się człowiek zmusi, wyjdzie, to potem wraca zadowolony – stwierdza.

– Młodzi ludzie jak odpuszczą jakąś aktywność to nic im się wielkiego nie stanie. W moim wieku spadek formy jest od razu błyskawiczny – dlatego tym bardziej warto się na tę aktywność zdobyć – podsumowuje.

 

 

ren

Sprawdź również
Subscribe
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Trzeba na Cypr
Trzeba na Cypr
1 miesiąc temu

Z aktywnością na świeżym powietrzu w Przasnyszu jest ogromny problem ze względu na zanieczyszczenie powietrza. W niektóre dni nie wolno wyjść z domu, bo powietrze zabija.

Gdzie tu chodzić?
Gdzie tu chodzić?
1 miesiąc temu

Piękna pogoda ostatnich dni zachęciła mnie do wyjścia na długi spacer. Już po przejściu 500 metrów zostałam obdzwoniona przez mężczyznę na rowerze, chociaż szłam po chodniku, gdzie ścieżki rowerowej nie ma. Na dodatek usłyszałam, że środkiem chodnika się nie chodzi . Po kolejnych 100 metrach obległy mnie trzy psy bez kagańców.
Nie ma u nas ani bezpiecznych chodników, ani ścieżek rowerowych. Nie ma infrastruktury towarzyszącej takim działaniom.
Może wreszcie ktoś przyjdzie po rozum do głowy i postara się o projekt likwidujący tory kolejki wąskotorowej a na jej miejscu zrobi ścieżkę rowerową. Ten zabytek nikomu już nie jest potrzebny.

Jan
Jan
1 miesiąc temu

ale fundusze są….

Waldemar
Waldemar
1 miesiąc temu

Trzeba przyznać, że jego wytrwałość i kondycja jest godna pozazdroszczenia a ponad czterdziestoletnia działalność społeczna na rzecz przasnyskiego kolarstwa godna podziwu.

Mon
Mon
1 miesiąc temu

Szkoda, że obecny włodarz miejskie pieniądze inwestuje tylko w piłkę nożną, jest tyle pięknych dyscyplin sportowych, które warto wspierać.