Dla małej Sandry przepłynął kajakiem ponad 600 kilometrów. Rozmawiamy z Jakubem Długołęckim, 21-latkiem z Przasnysza

O sporcie, marzeniach i ponad sześciusetkilometrowej wyprawie kajakiem przez Polskę rozmawiamy z Jakubem Długołęckim, 21-letnim przasnyszaninem, tegorocznym absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego w Białej Podlaskiej.

 

Przepłynięcie kajakiem 600 km to nie lada wyczyn. Skąd wziął się taki pomysł?

Sam pomysł podróży kajakiem do Bałtyku w moim odczuciu był dość spontaniczny. Był czymś nowym, zarówno dla mnie jak i dla moich towarzyszy podróży. Nigdy wcześniej żaden z nas nie płynął takiego dystansu, prócz jednorazowego treningowego wypadu, w którym udział brałem ja i Paweł. Przepłynęliśmy przy Bugu granicznym 55 km w 10 godzin, by zobaczyć, czego wstępnie możemy się spodziewać na takiej wyprawie.

 

Cel podróży był szczytny…

Tak. W głównej mierze chcieliśmy pomóc małej Sandrze. Dodatkowo była to popularyzacja aktywności fizycznej oraz myśl przewodnia, że przez sport możemy komuś pomóc. Chcieliśmy też sprawdzić siebie, swoją formę fizyczną oraz psychiczną.

 

Jak wyglądały przygotowania do wyprawy?

Przygotowania do wyprawy pod względem fizycznym oraz psychicznym trwały od momentu przepłynięcia 55km Bugiem, gdzie systematycznie zaliczałem treningi ukierunkowane na wytrzymałość i siłę. Trenowałem głównie na siłowni oraz podczas jazdy rowerem. Na 6 dni przed wyprawą kajakiem zaliczyłem wyprawę rowerem wraz z kolegą Matim z Przasnysza do Gdańska w 23 godziny. Ta wyprawa potwierdziła, że byłem przygotowany. Z rzeczy organizacyjnych około 1,5 miesiąca przed wyprawą trzeba było wybrać kajak oraz zapewnić w miarę subiektywny komfort płynięcia. Na krzesełkach dodanych fabrycznie do kajaka umieściliśmy swoje dodatkowe podkładki na siedzenie oraz pod plecy. Kilka dni przed wyprawą skompletowałem bagaż, jaki ze sobą zabieram. W skład jego wchodziła karimata, śpiwór, namiot, plecak, 2 koszulki, 1 para spodenek, 1 para spodni dresowych, 2 para leginsów: długie i krótkie, kapelusz, 1 para skarpetek, środek przeciw komarom, środki przeciw oparzeniom i po oparzeniu słonecznym, elektronika, środki higieny i trochę jedzenia, które dokupowaliśmy co 2 dni. Organizacja trasy była zaplanowana przez Pawła.

 

Ile kilometrów pokonywaliście?

Bywało różnie. Były dni, gdzie pogoda była niesprzyjająca, a czasem, aż idealna. Średnio był to dystans 50/60 km dziennie. Najwięcej udało nam się przepłynąć 102 km. Płynęliśmy wtedy od 5:30 do 20:30 i w tym czasie tylko 2 razy opuściliśmy kajak.

 

Najgorszy dzień?

Najsłabszym dniem pod względem kilometrów i równocześnie najciekawszym pod względem różnorodności trasy okazał się dzień 4, gdzie przepłynęliśmy 33km. Pogoda nie sprzyjała. Dodatkowo na swojej drodze mieliśmy do pokonania zaporę wodną w miejscowości Dębe, przez co kajaki trzeba było przenieść około 800m by znów trafiły do wody. Osobiście na trasie większych kryzysów nie miałem. Wszystko, co można było uznać za niekomfortowe, starałem sobie zwizualizować przed wyprawą i w razie gdyby wystąpiły jakieś problemy, mieć gotowe rozwiązania. Dodatkowo motywowała nas myśl, że musimy dopłynąć dla Sandry. My mogliśmy odczuwać dyskomfort przez te dni, lecz ona odczuwa go znaczenie dłużej. Nie mogliśmy odpuścić. To była jedna z myśli przewodnich tej wyprawy. Największe trudności, a zarazem ciekawe doświadczenia sprawiło nam zalanie kajaka przez fale, zimno, zimne oraz mokre ubrania, gdy nie mieliśmy możliwości ich ogrzać, insekty, wysoka temperatura, połatane dwa wiosła, zalanie elektroniki i dostanie się wody do bagażnika w kajaku, doświadczenie burzy, mała ilość snu w niektórych dniach.

 

Najciekawsze sytuacje?

Było ich kilka. Obserwacja różnorodnej fauny i flory, rozwiniecie kreatywności. Płynięcie stawało się monotonne, wymyślaliśmy różne gry logiczne, by czymś zająć głowę. Dodatkowo mieliśmy szachy, by umilić sobie czas przy wieczornej partyjce oraz pięknych widokach. Ciekawą sytuacją był moment, w którym siedzieliśmy w deszcz, w jednym namiocie, nakrytym plandeką i podsypanym ziemią. Postanowiliśmy poszukać lepszego schronienia. Przepłynęliśmy 1 km i znaleźliśmy altanki, ale okazało się, że to teren prywatny i musieliśmy wrócić do kolegów płynąc pod prąd. Plusem tej sytuacji było to, że dostaliśmy multum drewna i cały kajak był nim załadowany. Zwiedziliśmy Toruń, Tczew. Tam robiliśmy postój na ładowanie elektroniki. Będąc na końcówce trasy udało nam się spotkać foki, które z opowieści miejscowych mamy około 400 sztuk. Sama wyprawa dostarczyła wiele emocji oraz potężne uczucie satysfakcji, gdy dobiliśmy do brzegu Bałtyku.

 

Sport to twoje życie?

Wszystko zaczęło się 7 lat temu, gdy rozpocząłem systematyczną przygodę z aktywnością fizyczną. Aktualnie moimi zainteresowaniami są w głównej mierze sporty indywidualne, siłowe oraz wytrzymałościowe, takie jak rower, bieganie, trening siłowy oraz trening wytrzymałościowy. Interesuje się również dietetyką. Ukończyłem specjalizację z tym związaną na AWF. Jestem trenerem personalnym. Prowadzę konto na instagramie: Kubss342 oraz kanał na youtubie: Dlugas w trasie, gdzie dokumentuje wyprawy z tego roku.

 

Wiem, że również morsujesz…

Jestem aktywnym uczestnikiem Przasnyskiego Klubu Morsa oraz 2 razy odbyłem wyprawę na Śnieżkę, przy minusowych temperaturach, w letnim ubiorze. Raz przy -25 stopniach w lutym, w spodenkach i drugi raz przy -10 stopniach w kąpielówkach, w listopadzie.

 

Jakie są twoje marzenia?

Co do marzeń, na pewno będą to kolejne wyprawy. Planuję kolejną, na Śnieżkę, wyprawę rowerową za granicę i spacer 100 km. Marzy mi się praca jako nauczyciel wychowania fizycznego. Chciałbym rozpalać w innych pasję do sportu.

 

 

Rozmawiała Justyna Ben Abdallah

 

Sprawdź również
Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Elf
Elf
2 lat temu

Brawo Kuba
Dumny wujek

Gary
Gary
2 lat temu

Ile pieniążków udało się zebrać dzięki tej wyprawie?

Zofia
Zofia
2 lat temu

„Dla małej Sandry przepłynął kajakiem ponad 600 kilometrów.” To jest jakaś paranoja, nudziło się młodym bezrobotnym to se popłyneli

Aj.
Aj.
2 lat temu

Bardzo bym chciał aby ktoś z tych minusujących, wyjaśnił mi to „Cel podróży był szczytny…Tak. W głównej mierze chcieliśmy pomóc małej Sandrze” No weście mi to wyjaśnijcie, gdzie tu jest ta pomoc, no gdzie ? Ile tych pieniążków zostało zebranych. Gdzie tu jest ten czyn charytatywny.