
Wśród lasów, pomiędzy Małowidzem a Połonią (powiat przasnyski), przy drodze stoi uschnięte drzewo. Kiedyś pełne życia, zielone, a teraz stoi tuż przy drodze jako świadek dawnych czasów. Podobno złą passę tego drzewa zapoczątkował bartnik, który chciał uczynić z niej drzewo bartne, spadł tuz po tym jak przyciął czub drzewa. A odkąd pamięć ludzka sięga i przekazują legendy, drzewo to służyło jednemu celowi. Jako szubienica…
Podczas powstania styczniowego, powstańcy i powstańcza żandarmeria wieszała na tej sośnie schwytanych szpiegów, czy zdrajców. Potem przychodzili Moskale i z kolei na tych samych gałęziach wieszali schwytanych 'matieżników’, jak i bezlitośnie ściganych żandarmów narodowych. Po klęsce powstania od czasu do czasu zawisali na tym drzewie złapani przemytnicy…
Kolejny smutny okres w historii tego drzewa to okupacja niemiecka podczas II Wojny Światowej. Niemieccy żandarmi wykorzystywali po raz kolejny gałęzie jako szubienicę.
Czy to z nadmiaru nieszczęść jakich doświadczyło to drzewo, czy może naturalnie obumarło, od około 60 lat stoi uschnięte. Ktoś kiedyś zawiesił na drzewie niewielką kapliczkę, dziś już wyblakłą z kolorów. Miejscowi, pamiętając o smutnej historii tego drzewa i miejsca, zapalają znicze i składają kwiaty. A legenda nieszczęśliwego drzewa przekazywana jest po dziś dzień…
Mariusz Mocek