Ponad pół setki strażaków walczyło z pożarem tartaku w Chorzelach [VIDEO]

Cztery godziny trwała wczorajsza walka straży z pożarem tartaku w Chorzelach. Z płomieniami i zagrożeniem zmagało się 58 strażaków. W działaniach brało udział 14 wozów bojowych. Zadysponowano również pomoc z innych części Mazowsza, ale błyskawiczna reakcja i poświecenie naszych ludzi sprawiły, że pożar udało się opanować własnymi siłami.

 

– Wczoraj około godziny 17.00 do Powiatowego Stanowiska Kierowania wpłynęło zgłoszenie o pożarze tartaku przy ul. Padlewskiego. Jako pierwsze na miejscu zdarzenia, już po 4 minutach po zgłoszeniu, zjawiły się zastępy KSRG OSP Chorzele (jednostka Chorzele, Zaręby, Rycice i Budki, czyli jednostki wyposażone w samochody bojowe, przewożące wodę i posiadające na swoim wyposażeniu autopompy i motopompy). Natychmiast zadysponowano także inne siły z terenu naszego powiatu m.in. 3 zastępy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Przasnyszu — poinformował naszą redakcję rzecznik prasowy PSP w Przasnyszu mł. kpt. Piotr Kuligowski.

Dyżurny Powiatowego Stanowiska Kierowania był w łączności ze swoim wojewódzkim odpowiednikiem, podjęto decyzję o wysłaniu grupy operacyjnej z Warszawy oraz cysterny z Ostrołęki. Ich działania nie okazały się konieczne, ponieważ ofiarna walka strażaków z naszego powiatu, spowodowała, że rozprzestrzenianie się ognia udało się powstrzymać, a wsparcie z innych części Mazowsza zostało odwołane.

 

Ostatecznie na miejscu działało 14 zastępów straży pożarnej oraz 58 strażaków. Aby koordynować ich działania, sformowano również grupę operacyjną, która trafiła na miejsce, aby zarządzać akcją gaśniczą. Podczas walki z ogniem strażacy korzystali z gminnej sieci hydrantowej znajdującej się przy ul. Padlewskiego, dowożono również wodę z budynku strażnicy OSP Chorzele. W początkowej fazie pożaru pojawiła się opcja zbudowania magistrali i zasilenia akcji przy pomocy motopomp wodą z rzeki Orzyc, ale również to nie okazało się konieczne.

 

Kluczowe znaczenie dla ograniczenia strat miały działania strażaków, którzy zjawili się na miejscu jako pierwsi. To spowodowało, że – używając strażackiej terminologii  – pożar został zlokalizowany, co oznacza, że udało się ograniczyć jego rozprzestrzenianie. Walka na miejscu trwała 4 godziny i 10 minut. Ogień udało się ugasić, co więcej, nikt nie został poszkodowany. Szacunkowe straty ocenione wstępnie przez PSP wyniosły ok. 300 tys. złotych.

Okoliczności zdarzenia i powstania pożaru bada policja. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. Spłonęła m.in. wiata oraz samochód ciężarowy marki Renault.

Na koniec dodajmy, że pożar opanowano dzięki błyskawicznej reakcji, wyszkoleniu i nieprawdopodobnie ofiarnej walce strażaków z naszego powiatu, zarówno sił PSP, jak i OSP. Już po 4 pierwszych minutach od zadysponowania na miejsce przybyły 4 zastępy z KRSG Chorzele, gromadząc na miejscu wielką siłę bojową i prowadząc akcję gaśniczą przy użyciu 19 tysięcy litrów wody. Gdyby nie oni, pożar mógłby wyglądać zupełnie inaczej.  Wszystkim strażakom dziękujemy za ich oddanie i ciężką pracę.

Warto dodać, że wczorajszy pożar to kolejne zdarzenie tego typu, do którego doszło na terenie chorzelskiego tartaku. 24 kwietnia ubiegłego roku spaleniu uległa inna część — murowana. Spłonęły wówczas częściowo — budynek hali produkcyjnej, pokrycia dachu oraz pomieszczeń socjalno-biurowych, a także materiał do produkcji palet. Szacunkowa wartość ubiegłorocznych strat wyniosła około 200 tys. zł, a policja ustaliła, że przyczyną było zwarcie instalacji.

M. Jabłońska

Sprawdź również
Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Konfitura
Konfitura
3 lat temu

GCBA Man przydał się jako bufor wody . On wniósł duży wkład w zwalczaniu pożaru. Druga sprawa dziwi mnie ten pożar. W takich zakładach instalacja elektryczna to priorytet .

lolo
lolo
3 lat temu

I tradycyjnie moi mili PSP zbiera większość pochwał, a OSP jakieś ochłapy! Kto był pierwszy to moze juz nie takie ważne ale PSP nie śpieszy sie nigdy do akcji, po to aby czarna i brudną robotkie zrobiło OSP za co dostana po 13 albo 15zl/h które przeznacza znowu na swoja jednostkie. A koledzy z PSP tradycyjnie 1 dzień miesiaca i wypłatka calkiem całkiem!!! OSP stara sie ratować i nie niszczyc, a ci drudzy sie smieja sie w oczy i swoje jak juz” musza” dzialaja. Najbardziej ich cieszy ten fakt demolki…! I tak OSP góra i z szacunkiem… Pozdro dla OSP… Czytaj więcej »

KOT
KOT
3 lat temu
Reply to  lolo

(LOLO) uważam ten komentarz za zbędny. Autorowi raczej chodziło o wszystkich strażaków z powiatu przasnyskiego . Nie ma co się nakręcać. Strażacy zawodowi jak i ochotnicy zawsze powinni działać ramie w ramie i raczej nie ma tutaj mowy o nie śpieszeniu się do akcji bo zawsze się spieszą.

Przasnyszanka
Przasnyszanka
3 lat temu
Reply to  lolo

PSP zebrała większość pochwał? O kim zatem jest ten fragment? „Już po 4 pierwszych minutach od zadysponowania na miejsce przybyły 4 zastępy z KRSG Chorzele, gromadząc na miejscu wielką siłę bojową i prowadząc akcję gaśniczą przy użyciu 19 tysięcy litrów wody. Gdyby nie oni, pożar mógłby wyglądać zupełnie inaczej.”

Artut
Artut
3 lat temu

OSP to relikt przeszłości. Marnowanie pieniędzy. Ale wiadomo , wyborcy.

Charls
Charls
3 lat temu

Hmm? drugi pożar w ciągu roku ? I cyk odszkodowanko. Właściciel pewnie załamany ?