Rolnik z gminy Chorzele wygrał w sądzie z ubezpieczeniowym gigantem

Historia gospodarza uprawiającego grunty orne w gminie Chorzele jest świadectwem tego, że można wygrać z kutymi na cztery nogi prawnikami jednej z największych firm ubezpieczeniowych w Polsce. Rolnik spotkał się odmową wypłaty odszkodowania za zniszczoną przymrozkami kukurydzę i zniesmaczony kuriozalnym tłumaczeniem ubezpieczyciela, postanowił powalczyć o sprawiedliwość. Droga sądowa okazała się słuszna, ponieważ w sprawie zapadł korzystny dla niego wyrok, który uprawomocnił się w lipcu br.

 

Sprawa toczyła się w dwóch instancjach, wymagała przesłuchania licznych świadków, powołania biegłych i profesjonalnego pełnomocnika. Interesy rolnika reprezentował mec. Andrzej Bieńkowski, którego kancelaria rację mieszkańca gminy Chorzele, ubrała w prawną i procesową formę.

Opowiedziana tu historia potwierdza panujące powszechnie przekonanie, że ubezpieczyciele bardzo chętnie przyjmują składki, ale w razie wystąpienia szkody, próbują uchylić się od odpowiedzialności. Liczą (niestety często słusznie), że przytłoczony nieszczęściem człowiek, przyjmie odmowę z pokorą, pozwalając ubezpieczycielom na swobodne umycie rąk. Tym razem nadzieje okazały się płonne, ponieważ ubezpieczyciel nie tylko zapłacił za szkodę, ale poniósł wielotysięczne koszty dodatkowe.

 

Odmowa wypłaty odszkodowania

Sprawa zaczęła się dość typowo, w czerwcu 2016 r. Po wystąpieniu czerwcowych przymrozków rolnik zgłosił szkodę ubezpieczycielowi, który po przeprowadzeniu postępowania likwidacyjnego, odmówił wypłaty odszkodowania, twierdząc, że szkoda powstała w okresie karencji.

Rolnik, zaskoczony uzasadnioną prawem kaduka odmowę, złożył do Sądu Rejonowego w Przasnyszu pozew, w którym domagał się od ubezpieczyciela kwoty ponad 10 tys. zł, odsetek za zwłokę oraz zwrotu kosztów procesu. Dochodzona kwota miała stanowić odszkodowanie należne na podstawie zawartej umowy ubezpieczenia upraw za zniszczoną w wyniku przymrozku uprawę.

 

 „Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?!”

W odpowiedzi pozwany ubezpieczyciel wniósł rzecz jasna o oddalenie powództwa oraz zasądzenie na swoją rzecz zwrotu kosztów procesu. Pełnomocnik ubezpieczyciela wskazywał na spóźnione zgłoszenie szkody oraz negował fakt występowania temperatur ujemnych we wspomnianym okresie. Co ciekawe, dowodem braku przymrozków miały jego zdaniem być odczyty stacji meteorologicznej oddalonej od pól gospodarza o ponad 100 kilometrów. W toku procesu ubezpieczyciel ostatecznie przyznał, że przymrozek faktycznie mógł wystąpić, twierdząc jednocześnie, że szkoda wystąpiła w okresie karencji, co oznacza brak odpowiedzialności ubezpieczeniowej. Tłumaczenia te można skwitować cytatem z filmu Barei: „Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?!”.

Na podstawie weryfikacji dokumentów sąd ustalił bezspornie, że  ochrona ubezpieczeniowa (po upływie okresu karencji) rozpoczęła się z dniem 11 maja 2016 roku. Z kolei na podstawie zeznań świadków i opinii biegłego z zakresu meteorologii ustalono, że dniach 7, 9 i 10 czerwca 2016 roku na obsianych przez rolnika działkach wystąpiły przymrozki gruntowe, które doprowadziły do zniszczenia upraw kukurydzy. Uszkodzenia plonów wystąpiły też na pobliskich gruntach, należących do sąsiadów. Średni oszacowany przez sąd procentowy ubytek plonu wyniósł ok. 75%.

 

Roszczenie za zniszczone uprawy jest zasadne

Sąd uznał, że powództwo zasługiwało na uwzględnienie niemalże w całości. Oddalenie dotyczyło jedynie części żądania odsetkowego,

Jak czytamy w uzasadnieniu wyroku: „Na podstawie całokształtu materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie sąd ponad wszelką wątpliwość ustalił, że do wymarznięcia kukurydzy na spornych działkach doszło w okresie pomiędzy 7 a 10 czerwca 2016 roku. Materiał dowodowy jest w tym zakresie bogaty i obejmuje zeznania powoda, zeznania świadków oraz opinie biegłych (…) Na podstawie wiarygodnych zeznań powoda oraz równie wiarygodnych i niekwestionowanych przez pozwanego zeznań świadków nie można podzielić poglądu ubezpieczyciela, jakoby do wymarznięcia kukurydzy na działkach powoda doszło przed 11 maja 2016 roku, a więc w okresie karencji”.

Z kolei fakt wystąpienia przymrozków w dniach 7, 9 i 10 czerwca 2016 roku został potwierdzony opinią biegłego sądowego z zakresu meteorologii, klimatologii, ochrony powietrza i zagadnień z tym związanych. Choć pełnomocnik ubezpieczyciela kwestionował opinię biegłego, sąd uznał, że specjalista nie miał wątpliwości co do swoich tez, a jego wywody zostały poparte przekonującą argumentacją, były logiczne, spójne, rzeczowe oraz potwierdzone badaniami naukowymi, co pozwoliło ustalić ponad wszelką wątpliwość wpływ przymrozków na kukurydzę oraz fakt jej wymarznięcia w czerwcu 2016 roku.

Mając powyższe na uwadze, sąd ustalił, że należne rolnikowi odszkodowanie za szkodę w plonach wyniosło łącznie blisko 12 tys. złotych, uwzględniając w całości powództwo w zakresie należności głównej.

 

Firma nie złożyła broni

Ubezpieczyciel nie dał jednak za wygraną i podniósł zarzut przedawnienia roszczeń, powołując się bezczynność procesową oraz stan zagrożenia epidemicznego. Sąd Okręgowy w Ostrołęce, kierując się literą prawa oraz orzecznictwem Sądu Najwyższego, stanowczo tę tezę odrzucił, uznając ponadto, że zarzut przedawnienia był chybiony również z powodu jego sprzeczności z zasadami współżycia społecznego.

Choć batalia o sprawiedliwość toczyła się przez kilka lat, ostatecznie sąd uznał, że pozwany ubezpieczyciel przegrał proces w całości i zobowiązał go wypłaty blisko 12 tys. złotych odszkodowania oraz ok. 8,5 tys. kosztów poniesionych przez powoda, na które złożyły się koszty procesu, zaliczka na opinie biegłych oraz opłata skarbową od pełnomocnictwa. Od wyroku nie przysługuje odwołanie.

 

M.Jabłońska

Sprawdź również
Subscribe
Powiadom o
guest
10 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
fdgdfg
fdgdfg
7 miesięcy temu

Ktoś zapomniał dopisać „artykuł sponsorowany”

Slawcio
Slawcio
7 miesięcy temu
Reply to  fdgdfg

Dlaczego tak sądzisz?

Wpz
Wpz
7 miesięcy temu

Przypomni ktoś jakiego ubezpieczyciela reklamuje Iga Świątek?

Marek (prawdziwy)
Marek (prawdziwy)
7 miesięcy temu
Reply to  Wpz

A jakie to ma znaczenie?

jan
jan
7 miesięcy temu

Takie znaczenie że to ten sam ubezpieczyciel

Marek (prawdziwy)
Marek (prawdziwy)
7 miesięcy temu
Reply to  jan

Doskonale to wiem. Ale za kasę którą ona dostała to logo PZU byś sobie na czole wytatuował.

jan
jan
7 miesięcy temu

nie, ani też nie nosiłbym ukrofilskiej wpinki na łbie…

Kamil
Kamil
7 miesięcy temu

Tylko ze po tylu latach te 12 tys. to co innego niż kiedyś. Czyli ubezpieczycielowi opłaciło się walczyć.

Anna
Anna
7 miesięcy temu
Reply to  Kamil

dlatego powinien domagać sie ODSETEK. pewnie koło 50tysi

Anna
Anna
7 miesięcy temu

ten ubezpieczyciel powinien zapłacić 50tys ODSETEK od tego długu. 7 lat rozprawa. ja prdl. państwo z KARTONU