Miasto Przasnysz znów w sądzie. Podwykonawca hali sportowej chce pieniędzy.

Przed Sądem Okręgowym w Łodzi w X Wydziale Gospodarczym toczy się proces przeciwko miastu Przasnysz. Nie ma to jednak związku z licznymi sprawami wytoczonymi miastu z powództwa niepublicznych przedszkoli. Tym razem chodzi o roszczenie jednego z podwykonawców budujących halę sportową przy Szkole Podstawowej nr 3, który domaga się od miasta sumy przekraczającej 100 tys. zł.

 

Budowa hali przy byłym Gimnazjum Noblistów Polskich w Przasnyszu rozpoczęła się w czerwcu 2013 r. i kosztowała miasto blisko 5 mln złotych. Część pieniędzy pochodziła z dofinansowania Ministerstwa Sportu oraz z Urzędu Marszałkowskiego. Choć obiekt z powodzeniem służy uczniom już szósty rok, niedawno okazało się, że jeden z podwykonawców domaga się od miasta pieniędzy.

Choć urząd zapłacił wykonawcy hali pełną sumę wynikającą z wartości przetargu, a wykonawca zapłacił podwykonawcy, pieniądze za wykonane prace nie „skapnęły” niżej, do wykonawcy drobniejszych prac. Teraz podwykonawca domaga się należnych pieniędzy nie tylko od stojącego „wyżej” podwykonawcy, lecz także od inwestora. Kilka dni temu przed łódzkim sądem okręgowym racji naszego miasta bronił wiceburmistrz Łukasz Machałowski.

– Sprawa dotyczy budowy hali sportowej z 2015 r. przy Szkole Podstawowej nr 3 w Przasnyszu. Miasto wraz z podwykonawcą zostało pozwane na kwotę 103 tys. złotych. Roszczenie wywodzone jest z odpowiedzialności solidarnej miasta i podwykonawcy, co ma swoją podstawę w przepisach kodeksu cywilnego. Mechanizm jest prosty: Miasto płaci wykonawcy, wykonawca płaci podwykonawcy, ale podwykonawca nie płaci już w pełni dalszemu „podwykonawcy”. Teraz „dalszy podwykonawca” pozwał miasto i podwykonawcę – wyjaśnił wiceburmistrz Łukasz Machałowski, reprezentujący interes urzędu miasta w charakterze strony.

Miasto stoi na stanowisku, że roszczenie jest bezzasadne i nie zamierza zapłacić sumy, której domaga się podwykonawca. Sprawa jest w toku i w tej chwili trudno ocenić, kiedy może się zakończyć.

– Sformułowaliśmy zarzuty procesowe i materialne, poczynając od charakteru umowy, a kończąc na samej procedurze zatwierdzenia podwykonawcy. Nie będziemy ujawniać szczegółowej taktyki procesowej w tej sprawie
– kwituje Łukasz Machałowski.

 

M. Jabłońska


 

Sprawdź również
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Marcin
Marcin
3 lat temu

No proste, że miasto nie powinno płacić. Skoro podwykonawca wykonawcy zgodził się na pracę dla niego to z jakiej racji domaga się od miasta pieniędzy i to po takim czasie? Mógł przecież sam wykonywać pracę bezpośrednio jako podwykonawca w takim przypadku mógłby domagać się od inwestora pieniędzy. Rozumiem, że umowa zawarta na prace była między wykonawcą, a podwykonawcą. Jeśli tak to niepotrzebnie miesza w to inwestora, który pieniądze zapłacił podwykonawcy, a podwykonawca miał opłacić swojego wykonawcę. Proste.

PRAFNIK
PRAFNIK
3 lat temu
Reply to  Marcin

Nie takie proste, można skutecznie pozwać miasto niestety, nawet jak główny wykonawca otrzymał całość.

Jakob
Jakob
3 lat temu
Reply to  Marcin

Zgadza się, to wręcz logiczne i tak powinno być. Niestety od zawsze jako kraj mamy skrzywienie w socjalistyczną lewą stronę i niestety nie widać ku temu poprawy.