
Przy wielu ulicach na terenie miasta, tych mniej i tych bardziej uczęszczanych można zobaczyć „pijane” znaki drogowe. Przekrzywione słupy, przechylające się wyraźnie w jedną stronę, znajdujemy niemal na każdym osiedlu. Można jednak odnieść wrażenie, że w okolicy rynku miejskiego jest ich nieco więcej niż gdzie indziej.
Odpowiednio utrzymana infrastruktura jest, jak wiadomo, niezbędna dla prawidłowego funkcjonowania każdego samorządu, bez względu na jego wielkość. Bez oświetlenia, czy znaków drogowych komfort codziennego życia mieszkańców uległby znacznemu pogorszeniu. Co oczywiste, poszczególne elementy infrastruktury mogą ulec uszkodzeniu, np. w wyniku wypadków, oddziaływania atmosferycznego czy wybryków wandali. Czasem zdarza się też, że winni są drogowcy, którzy znaki niestarannie montują.
W takiej sytuacji władze danej jednostki podejmują działania naprawcze. Tak też miało miejsce w Przasnyszu przy ulicy świętego Wojciecha w Przasnyszu.
Tu, jeden z pochylających się już od miesiąca znaków drogowych, w końcu upadł całkiem. Władze miasta z problemem poradziły sobie dość szybko, już bowiem następnego dnia znak ponownie stał.
Sęk w tym, że za chwilę „paść” może następny znak, a po nim kolejny. Jeden ze znajdujących się tuż obok, jest bowiem już w połowie pęknięty. Inne, na tyle pochylone, że przy większym wietrze również się już chwieją. Jest to o tyle niebezpieczne, że znajdujące się obok chodniki są dość często uczęszczane przez mieszkańców, ale także wykorzystywane jako parking dla samochodów.
Sprawę zgłosiliśmy do Urzędu Miasta. – Znak przy Domu Nauczyciela był uderzony przez samochód. Został już poprawiony, uszkodzony znak również jest zgłoszony – usłyszeliśmy.
ren
Przy Sosnowej już z miesiąc leży.
Kto tam jest radnym?
No niemożliwe przed wyborami chwalili się co to nie robią ,a teraz już zapomnieli o was
może się zmęczyły i leżą?
A gdzie gospodarz tego miasta?Mieszkańcy sami wszytko muszą zgłaszać? Nikt nic nie widzi że służb miejskich przecież za to pieniądze ktoś bierze .
Ha ha ha chcieliście ponownie takiego gospodarza to macie
Jest monitoring ? Jest policja ? A czemu codziennie się słyszy ryki silników i pisk opon? Wyścigi dryfty szczególnie po starej części miasta ? Czemu nikt nie reaguje ? Bo to są rodziny tych co mieli pilnować ? Nie ? Policja ochrania wyjących i śmierdzących motocyklistów ? Z jakiej racji ? Czy musi ktoś to nagrać i puścić w internet ? Dopiero ktoś się tym zainteresuje ? Jakie państwo taka porządek