Miasto Przasnysz zabezpieczyło prawie 900 tys. zł na poczet przegranych spraw sądowych.
Miasto Przasnysz zyskało niemal 900 tys. zł dywidendy od MZGKiM. Kwota, która już wpłynęła na konto miasta, pozwala myśleć m.in. o budowie odkrytego basenu, o którym marzy wielu mieszkańców. Niestety, pieniądze nie pójdą na inwestycje, ponieważ będą czekać na rozstrzygnięcie spraw sądowych, które wytoczyły miastu niepubliczne przedszkola. W dwóch z nich zapadły już wyroki, nakazujące miastu zapłatę ponad 340 tys. zł oraz odsetek. Łączna suma roszczeń przekracza jednak aż 5 milionów złotych.
Właściciele niepublicznych przedszkoli domagają się od Miasta Przasnysz zapłaty ponad 6 milionów zł!
Zawrotne sumy
Są już dwa niekorzystne dla miasta wyroki
Jak się okazuje, już dwie ze spraw zakończyły się niekorzystnymi dla miasta postanowieniami Sądu Okręgowego w Ostrołęce. Zasądzone w pierwszej instancji kwoty na rzecz przedszkoli to 156 702 zł oraz 183 584 zł, co łącznie daje 340 286 zł. (To znacznie więcej niż ma pochłonąć budowa tężni solankowej, której koszt szacuje się na 200 tys. zł – taką kwotę zabezpieczono w budżecie miasta). Od rozstrzygnięć nakazujących miastu zapłatę 16 maja oraz 16 lipca 2019 r. samorząd złożył jednak odwołania do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku.
Miasto stoi na stanowisku, że zachodzi tzw. bezwzględna przesłanka procesowa, która powinna skutkować odrzuceniem pozwu. Argumentuje, że sprawy tego typu powinny być rozstrzygane w trybie administracyjnym, nie zaś w cywilnych procesach sądowych. W obu przypadkach sąd pierwszej instancji odmówił racji twierdzeniom samorządu i zasądził przedszkolom łącznie ponad 340 tys. złotych. Jednak po części uwzględnił zarzuty merytoryczne, rachunkowe (w jednej ze spraw zasądzona kwota była niższa o 54 tys. złotych od sumy, której domagało się przedszkole).
Nie oznacza to, że miasto nie zamierza walczyć dalej, ponieważ nie zapadł jeszcze ani jeden prawomocny wyrok. Trzy postępowania toczą się w pierwszej instancji (trwa m.in. oczekiwanie na wydanie opinii biegłych), dwa kolejne będą się toczyć w sądzie apelacyjnym. Jeśli miasto przegra, a postanowienia staną się prawomocne, będziemy mieli naprawdę ogromny problem.
M. Jabłońska
Marzymy o basenie krytym, całorocznym. Basen odkryty to chyba marzenie burmistrza.
Dobrze nie wypowiadać się w imieniu wszystkich mieszkańców Przasnysza. Marzenie o basenie całorocznym w ciągu najbliższego dziesięciolecia nie ma szans się ziścić. Marzymy już od 15 lat i na marzeniach się skończy. Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu, dlatego ja wybieram to, co ma szansę na realizację – basen sezonowy.