Aleja kasztanowa w Lesznie zostanie uratowana? Konserwator wszczął postępowanie o wpisanie obiektu do rejestru zabytków.
Podworski park krajobrazowy w Lesznie pochodzi z połowy XIX w. i stanowi dobro kultury, wpisane do rejestru zabytków. Niestety, rosnącej nieopodal alei kasztanowców taka ochrona nie przysługuje i groziła jej wycinka, wobec której zaprotestowali mieszkańcy gminy Przasnysz. Pod listem protestacyjnym podpisało się ponad 200 osób. Na wniosek TPZP Wojewódzki Konserwator Zabytków wszczął postępowanie o umieszczenie alei w rejestrze.
Choć przy powiatowych drogach stoją setki, czekających na wycinkę starych topoli, urzędnicze oko spoczęło na sędziwych kasztanowcach rosnących w Lesznie. Powiatowy Zarząd Dróg zwrócił się do Urzędu Gminy Przasnysz o wydanie zgody na wycinkę. Takiemu rozwiązaniu solidarnie sprzeciwili się mieszkańcy wsi. Pod pismem, w którym domagają się ratowania XIX-wiecznej alei, podpisało się 201 osób.
Choć gmina z urzędu wstrzymała wykonanie decyzji o wycince, okazało się że nie będzie łatwo, bo Powiatowy Zarząd Dróg stoi na stanowisku, że kasztanowce stanowią zagrożenie i należy je wyciąć. Wobec niezłomnej postawy mieszkańców sprawą zainteresowało się Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Przasnyskiej. Dr Waldemar Krzyżewski nie przebierał w słowach, dowiedziawszy się o fakcie, że ktoś ośmiela się podnieść rękę na jeden z ostatnich w szpalerów wiekowych drzew w powiecie.
Towarzystwo, korzystając ze swoich uprawnień, skierowało pismo do ostrołęckiej delegatury Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, wnioskując, aby aleję objąć taką samą ochroną, jak lesznieński park. Choć wymiana korespondencji z konserwatorem trwała dość długo, ostatecznie przasnyscy regionaliści osiągnęli sukces.
Konserwator zawiadomił Powiat Przasnyski, że przychylił się do wniosku przasnyskiej organizacji społecznej, informując o wszczęciu z urzędu postępowania w sprawie wpisu alei kasztanowej w Lesznie do rejestru zabytków. Co więcej, Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Przasnyskiej zostało dopuszczone do udziału w postępowaniu na prawach strony.
„Organizacja uzasadniła swój wniosek tym, iż pierwotnie aleja była drogą wjazdową z dworu i jego zabudowań gospodarczych, biegnącą wzdłuż parku do sąsiedniej miejscowości. Ponadto TPZP wykazało niebezpieczeństwo jej wycięcia, a tym samym zniszczenia. Stowarzyszenie oparło swoje wystąpienie na celach statutowych oraz interesie społecznym, który reprezentuje” – czytamy w sentencji Konserwatora Zabytków.
Postanowienie jest ostateczne i nie przysługuje na nie zażalenie.
M. Jabłońska
Super decyzja , niech jeszcze asfalt zerwo ,bo droga powinna posiadać swój naturalny historyczny wygąd tak jak za dawnych czasów.
Powinni tam zrobić deptak . Pojazdy powodują niszczenie tych pięknych drzew .
Zastanawiająca rzecz. Skąd u ludzi bierze się skłonność do niszczenia wszystkiego wokół siebie?
A ciekawe, gdzie byli Ci ludzie jak w przasnyszu wycinali drzewa w Rynku
Oraz na ulicy Makowskiej i Piłsudskiego
Obecnie, po rewitalizacji na przasnyskim rynku rośnie więcej drzew niż dawniej. Wycięto krzaki które szpeciły i były schronieniem dla lokalnych pijaczków. Proszę się przejść po Rynku i policzyć ile rośnie na nim drzew. Dosadzanie następnych było by nie racjonalne.
Drzew? Te kikuty nazywasz drzewami?
Drzewa rosną szybciej jak myślimy. Za kilka lat trzeba będzie je przycinać.W mieście, rynek powinien być rynkiem a park, parkiem. jedno drugiego nie zastąpi. Każda przestrzeń miejska ma swoje przeznaczenie.Park w Przasnyszu można powiększyć nie wielkim kosztem. Wystarczy zagospodarować przestrzeń wzdłuż Węgierki. Będzie lepiej i taniej jak psucie Rynku.
A 60 letnie topole włoskie które usychają stojąc nie są niebezpieczne? Po każdym większym wietrze ktoś się zatrzymuje żeby zrzucić suche konary do rowu. Niszczą też sieć energetyczną.