„Z kroniki przasnyskiej Biblioteki…”. O inwestycjach w czasach PRL

Dziś przenosimy się w czasie do II połowy lat 80. po to, aby przekonać się, że praca bibliotekarek i bibliotekarzy to także realizowanie inwestycji. A te zadania w owym czasie były szczególnie trudne… Przeczytajcie barwną historię montowania krat w oknach Biblioteki. Była to z pewnością odpowiedź na szereg kradzieży książek, o których pisaliśmy wcześniej:

 

„Gehenna bibliotekarzy

Ile chleba mogliby zjeść rzemieślnicy, gdyby praca ich trwała tak długo, jak to miało miejsce w przypadku tego zlecenia?

Pytanie ani złośliwe, ani ironiczne, po prostu z życia wzięte.

Zlecenie na okratowanie okien w Bibliotece Miejskiej złożono 2 stycznia 1986 r.

Czterokrotne podejścia trwające trzy i cztery dni z najokropniejszym brudem, a więc kupy gruzu, cegły, nie mówiąc już o kurzu gęstym jak mgła jesienna, jednym słowem „bałaganem nie z tej ziemi” przyniosły ulgę bibliotekarzom dopiero 4 listopada 1986r.

Kraty niby założone, ale teraz pytanie jak je zamknąć, gdyż do kilku z nich żadna kłódka nie wejdzie.

Rozstaw otworów jest tak rozległy, że ze świecą nie znajdzie nikt kłódki, by to zamknąć.

Jeżeli wykonanie krat do jednego pomieszczenia trwało prawie rok czasu z byle jakim efektem, to komu w przyszłości przypisać winę? – tym co się uczyli czy tym co nauczali?

Ekspert nie przyjął wykonanej pracy, poprawki przełożono na 1987 rok.

Przykre, ale prawdziwe!” – odnotowano w kronice.

 

 

Od siebie dodajmy, że kraty w oknach Biblioteki ostatecznie założono i tkwią tam do dziś, o czym można przekonać się, odwiedzając siedzibę Federacja Rosa. To właśnie tam mieściła się wówczas przasnyska instytucja.

 

 

M. Jabłońska


 

Sprawdź również
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments