Wolontariusze z Jednorożca walczą o lepszy byt bezdomnych zwierząt. Wójt: warunków nie poprawimy od razu
Do naszej redakcji zgłosili się wolontariusze z Jednorożca, którzy chcieli nagłośnić warunki w jakich przetrzymywane są bezdomne psy. Zdaniem wolontariuszy te są tragiczne. Wójt zapewnia, że stopniowo ulegają poprawie.
– Działamy jako wolontariusze, zgłosiliśmy się do wójta z chęcią pomagania bezdomnym psom z terenu gminy Jednorożec. Pomagamy w adopcji piesków, zbieramy karmę, czasem kupujemy ją za własne środki, poświęcamy swój czas, wyprowadzamy psy na spacer, ale nie możemy patrzeć na warunki w jakich te psy są trzymane – mówią nasi rozmówcy, którzy poprosili o zachowanie anonimowości.
– Około trzech miesięcy temu zwróciliśmy się do wójta gminy Jednorożec i kierownika Gminnego Zespołu Usług Komunalnych, na terenie którego znajdują się psy, wydawało nam się, że poczynione zostały pewne ustalenia, ale niewiele się zmienia. Dziś w odpowiedzi słyszymy o kolejnych terminach, słyszymy, że psy mogą pojechać do schroniska, co my odbieramy jako szantaż emocjonalny. Uważamy, że nawet jeśli psy mają trafić i tak do schroniska, to nie zwalnia to gminy z obowiązku zapewnienia im właściwych warunków. Mamy 21. wiek, a te zwierzęta tu cierpią – dodają.
O zapewnienie jakich warunków chodzi wolontariuszom? – O dobrą budę, zaczyna się bowiem robić zimno, dziś wystarczy że popada deszcz i psy muszą siedzieć na tym mokrym podłożu, gryzą się przez siatkę, często gdyby nie my, to siedziałyby bez spacerów we własnych odchodach. Wójt tutaj był i widział sam te warunki. I pan kierownik również. Widzieli psa Cypisa, który siedział w tej klatce dla królików ponad 2 miesiące bez spacerów, którego odchody mieszały się z jedzeniem, spał na mokrym od moczu i kału twardym metalowym podłożu – opowiadają.
Krzysztof Iwulski: Warunki nie są najlepsze, ale my nie prowadzimy schroniska
Wójt Krzysztof Iwulski przyznaje, że warunki w miejscu gdzie gmina przechowuje psy do idealnych nie należą. – Oczywiście powoli poprawiamy, co się da, ale my nie zrobimy i nie jesteśmy nawet zobligowani do tego, by stworzyć tu takie warunki, jakie psy mają w schronisku – komentuje.
– Chcę zwrócić uwagę na fakt, że to miejsce, to nie jest ani żadne przytulisko, ani nawet punkt przetrzymań bezdomnych zwierząt. Tu pies z założenia przebywać ma krótki czas, tylko do momentu aż trafi do schroniska, gdyż my jako gmina mamy obowiązek zapewnić psu miejsce właśnie w schronisku. Zgodnie z prawem nie możemy trzymać tych psów i czekać na to, aż ktoś prywatny je odbierze. Z regulaminu wynika, że czas jaki mamy na oddanie psa to maksymalnie 14 dni. I my ten obowiązek wypełniamy. Mamy podpisane umowy, płacimy schronisku co miesiąc 1,7 tys. zł za sam fakt, że wykazuje ono gotowość do przyjęcia psa. Potem koszt oddania psa to 2,5 tys. zł – informuje.
Aktywność wolontariuszy docenia i cieszy go, że los psów jest im bliski, jednak jak dodaje „wszystko jest kwestią wyważenia”.
– Wolontariusze przychodzili do mnie, prosili, żeby nie oddawać psów do schroniska, że oni będą szukali im domów. I ja poszedłem im na rękę, uległem tym prośbom. Teraz spotykamy się, rozmawiamy, wolontariusze dostali klucz, żeby mogli do tych piesków przychodzić. Oni wyprowadzają je na spacery, karmią, szukają im domów, często z pozytywnym skutkiem i ja naprawdę doceniam to ich zaangażowanie. Teraz jesteśmy umówieni na to, by spisać z nimi umowy wolontariackie, żeby tę ich pomoc jakoś sformalizować. Staramy się robić co możemy, poprawiamy, dobudowujemy kojce, oczyszczamy teren, ale nie mogę się zobowiązać, że w krótkim czasie zapewnimy tym psom miejsce jak w schronisku. Zresztą co jeszcze raz podkreślam, te oczekiwania wolontariuszy wykraczają czasem nawet ponad to na co pozwala prawo, bo my nie możemy tu robić jakiegoś formalnego punktu, w którym psy będą czekały, nie wiadomo jak długo na adopcję – podkreśla.
Zamiast inwestować w stare, szukamy nowego
– Rozumiem potrzebę poprawiania tych warunków i stopniowo to robię. Jest tu dużo lepiej, niż było jeszcze niedawno. Obecnie zamówiliśmy cztery kojce, żeby były bardziej profesjonalne, ale nie ma takich możliwości, by warunki poprawić szybko i na raz. Problemem jest również to, że obecnie zwierzęta przebywają na terenie zakładu pracy gdzie znajdują są odpady, materiały, urządzenia i maszyny. Nie powinny przebywać tam osoby nieupoważnione. Dlatego myślimy aby zorganizować miejsce tymczasowego przetrzymywania zwierząt w bezpiecznej lokalizacji zamiast inwestować w dotychczasowej.
Odnosi się również do finansów gminy przeznaczonych na bezpańskie psy. – Mamy pieniądze, płacimy jak już wspomniałem schronisku, musimy mieć pieniądze zabezpieczone na karmę, na zabiegi weterynaryjne i przede wszystkim musimy mieć je na wypadek pojawienia się psów i potrzeby oddania ich do schroniska. Dodam przy tym, że akcja zbierania karmy czy też pieniędzy na karmę dla psów to oddolna inicjatywa wolontariuszy, szkół i przedszkoli, której celem jest edukacja. Gmina nigdy nie miała problemu z zapewnieniem zwierzętom odpowiedniego pokarmu, co sprawdziłem. Karma zbierana w tego typu akcjach w latach poprzednich była oddawana do schronisk bo u nas nie była potrzebna. Dwa lata temu, przy okazji wyjazdu do Warszawy, osobiście dostarczyłem zebrany pokarm do schroniska „Na Paluchu” w Warszawie i przy okazji zapoznałem się z panującymi tam warunkami.
Z tym twierdzeniem jednak wolontariusze się nie zgadzają.
– Karmy jest dużo, bo jest od prywatnych ludzi. Przecież te psy jedzą cały czas to schodzi wszystko szybko. Mieliśmy szczeniaki, one potrzebują jedzenia. Przecież gdyby ta karma była, to byśmy jej zwyczajnie nie zbierali, bo i po co.
Dodają także, że faktycznie warunki się trochę poprawiły, ale też głównie dzięki ich działaniom i ich prośbom i naleganiom. – Co możemy to robimy, ale chcielibyśmy też większego zaangażowania z drugiej strony, bo niestety sami nie jesteśmy w stanie na siebie wszystkiego wziąć.
ren
W Jednorożcu nie lubią piesków.
Mimo ze to nie schronisko ani przytulisko to gmina ma obowiązek mieć Tymczasową przechowalnię a przechowalnia ma na celu by psy się wygrzały i odżywily się, także nowe ocieplane budy Konieczne! Psy są i będą kolejne a buda nie jest na rok tylko na lata. A psy są w opłakanych warunkach widac po zdjęciach. Nie wiem gdzie gorzej niebezpiecznie na ulicy czy tam
Wolontariuszom niskie ukłony. Dzięki Wam psy mają chociaż spacery i odrobinę ludzkiej opieki. Życzę wytrwałości i powodzenia w poprawianiu warunków dla psiaków. Dzięki, że jesteście.