
Szerszenie zaatakowały uczniów podczas „akcji sprzątania okolicy”. Troje dzieci trafiło do szpitala
Szerszenie zaatakowały grupę uczniów. Do zdarzenia doszło, gdy dzieci z jednej ze szkół z gminy Baranowo brały udział w akcji sprzątania okolicy. Troje z uczniów trafiło do szpitala.
Do zdarzenia doszło w miejscowości Jastrząbka (gmina Baranowo).
– Otrzymaliśmy wezwanie dotyczące ataku szerszeniu na grupę dzieci. To uczniowie ze szkoły w gminie Baranowo. Na miejscu pracują trzy załogi karetek pogotowia, które udzielają pomocy poszkodowanym – informował bryg. Robert Chodkowski z ostrołęckiej straży pożarnej.
Szerszenie zaatakowały uczniów, gdy ci brali udział w akcji sprzątania okolicy.
– Poszkodowanych zostało sześć osób, z czego trzy zostały przewiezione do szpitala. Zadysponowano zastęp GBA OSP Baranowo, 2 zastępy JRG PSP Ostrołęka, OSP Cierpięta, 3 ZRM oraz 2 patrole policji – przekazali strażacy z OSP Baranowo.
ren
Kto wreszcie zakończy ten idiotyczny proceder angażowania dzieci i młodzieży do sprzątania po brudasach. To karygodne !Są odpowiednie służby, które biorą za to pieniądze, Ktoś kiedyś rozpoczął tę idiotyczną akcję, s potem naśladowcy jak małpy powtarzają po jakimś cwaniaku. Dosyć tego!
Może po to żeby dzieci zrozumiały problem i same nie zostały brudasami? Samo wytłumaczenie nie pomaga Szerszenie nie atakują masowo bez powodu. Ktoś musiał uszkodzić gniazdo.
Dziecko uczy się przez przykład drogi panie! Jeśli będzie widziało, że rodzic, nauczyciel, starszy kolega itp. nie rzuca smieci byle gdzie, segreguje śmieci, kupuje rozważnie aby mieć jak najmniej odpadów – sam będzie rak postępował. Widząc natomiast w miastach, lasach, parkach porzucone smieci i sprzątając je , nabierze przekonania, ze można tak robić bo ktoś to i tak posprząta. Taka jest prawda
Tłumaczenie, że szerszenie nie atakują bez powodu w przypadku dzieci jest chybione. Dziecko nie rozumie, że to groźny owad. Dziecko uczy się przez doświadczenie. Włożenie np. Kija w gniazdo nie będzie tu niczym szczególnym . Nie możemy dzieci za to obwiniać tylko dorosłych, którzy ich nie ustrzegli
jest duża szansa, że jak te dzieciaki dorosną to nie rzucą papierka na ziemię, tylko zaniosą do kosza. m.in. dlatego jest taka akcja.
Wszelkie zbiórki na leczenie też są bez sensu? bo mamy darmową służbę zdrowia? i ktoś bierze za to pieniądze?
Bzura. Patrz wyżej na odpowiedź do komentarza dla Amatora. Zbiórki na leczenie tez są bez sensu gdyż stają się powodem różnych szwindli. Wystarczy poczytać o wielu fundacjach oszustkach. Leczenie powinno być częściowo odpłatne, wtedy nie byłoby sztucznych kolejek i wielu innych anomalii. Pracujący człowiek płaci całe życie zawodowe niemałe składki a jak zachodzi potrzeba leczenia zostaje bez pomocy, którą blokują żyjący z socjalu. Konieczna jest gruntowna reforma sluzby zdrowia.
To może już w nic nie angażujmy dzieci? Dajmy im komórki i tik toka…
Pod warunkiem, że na tiktoku będzie wyzwanie „nie jesteśmy brudasami”.
Niestety jesteśmy
Dzieci trzeba angażować w mądre działania a nie w głupoty
Czekam, który rodzic pierwszy złoży pozew do sądu o odszkodowanie za utratę zdrowia dziecka. Zagrożenie wszelkiego rodzaju ukąszeniami, atakami zwierząt, skaleczeniach brudnym szkłem czy metalem a w konsekwencji różnymi groźnymi chorobami nie wspominając o boreliozie – jest ogromne
Taa każde wyjście z domu to walka z dzikimi bestiami. Szerszenie są bardzo spokojne kiedy nie są zagrożone. Nikt nic nie pisze o wstrząsach anafilaktycznych więc pewnie było kilka ukąszeń. Do zagrożenia życia dziecka szkolnego trzeba ponad 20 na kilogram masy. Można wyciągnąć wniosek żeby mieć gdzieś pod ręką maść antyhistaminową kiedy idzie się na wycieczkę.
Nie mając argumentów ośmiesza i zmniejsza pan zagrożenie. Choroby odzwierzęce często przebiegają bardzo długo bezobjawowo i dopiero po latach widać ich skutki. Kto naraża na nie dzieci i młodzież jest łobuzem
Tylko przeciętne dziecko, które nie siedzi ciągle w domu ma codziennie kilka innych okazji żeby takie choroby złapać. Nie demonizujmy 40 minutowego spaceru pod opieką osoby dorosłej. Kiedy te same dzieci włóczą się po wsi do nocy, pomagają przy pracach w gospodarstwie czy ogrodzie, jadą z rodzicami na grzyby czy jagody to zagrożenie jest wielokrotnie wyższe. Mieszkam na wsi, chodzę na grzyby do lasu i na łąki, codziennie spaceruję wśród pól, pracuję w ogrodzie, chodzę po owoce do sadu i przez 50 lat nie miałem kleszcza. Największe rzeczy jakie się zdarzyły to wdepnięcie w mrowisko i kilka niegroźnych ukąszeń czy… Czytaj więcej »