
Rekonstrukcja czy występ artystyczny? Lekcje żywej historii w szkołach wywołały gorącą dyskusję i pytania o etykę i jakość prezentowanych treści
Rekonstruktorzy to pasjonaci i hobbyści, którzy w wolnym czasie odtwarzają dawne stroje, broń, technologie i działania społeczne oraz minione wydarzenia historyczne w zgodzie z najlepszą posiadaną wiedzą naukową. Dbając o maksymalną wiarygodność, wiele czasu poświęcają na odtwarzanie umundurowania, broni i faktycznego przebiegu zdarzeń. Współpracują też z historykami. Z reguły nie działają tylko we „własnym rekonstruktorskim świecie” – ważnym punkt ich działalności jest edukacja.
Z tego względu członkowie tych grup często zapraszani są do szkół, by opowiadać uczniom o historii. Tego typu lekcje są z reguły bardzo dobrze przyswajalne i wzmagają wyobraźnię. Dotknięcie broni, munduru, sprawdzenie „ile to waży” w sposób atrakcyjny, uzupełnia podręcznikową wiedzę.
Zwykle rekonstruktorzy w tego typu lekcjach biorą udział społecznie, nawet pomimo faktu, że bycie rekonstruktorem jest drogie – bo koszty ubioru i broni pokryć trzeba z własnej kieszeni, czy składek członkowskich, ponadto wymaga to poświęcenia czasu i zdobycia sporej wiedzy.
W naszym powiecie od lat prężenie działa Grupa Rekonstrukcji Historycznej 14. Pułk Strzelców Syberyjskich. W ostatnim czasie w różnych szkołach z całego powiatu można zobaczyć też zdjęcia z lekcji prowadzonych przez Grupę Artystyczną „Rekonstrukto” z Lublina. I właśnie lekcje tej grupy wywołały spore poruszenie wśród lokalnych rekonstruktorów, a jak się okazało nawet rekonstruktorów z całej Polski, wszak i wspomniana grupa lekcje prowadzi w rozmaitych miejscach w kraju.
Jak przekazują rekonstruktorzy z 14. Pułku lekcje grupy z Lublina są płatne i na dowód pokazują plakat, który był zawieszony na tablicy jednej ze szkół. W całej dyskusji, nie o fakt jednak korzyści finansowych chodzi, a o jakość tych lekcji. Zdaniem bowiem rekonstruktorów, grupa nie jest dobrze przygotowana do lekcji, ich mundury nie zawsze odzwierciedlają te oryginalne, to samo tyczy się pokazywanch przedmiotów, ale też sposobu pokazywania tematu, który często, co widać po zdjęciach jest prezentowany na wesoło.
– Grupa pobiera opłaty za występy od ucznia. Ale to nie o ten zarobek chodzi, bo niech tam sobie i zarabiają na takich występach, ale niech robią to dobrze i z powołania, a nie chęci tylko zarobionego dnia w kilku szkołach. Te osoby na wstępie witają się w szkołach jako rekonstruktorzy, a nimi nigdy nie byli, nie brali udziału w żadnych historycznych widowiskach czy projektach. Informują, że przyjechali z Lublina a są z Zakrzewa w lubelskim – mówi nam Mariusz Maciaszczyk, prezes GRH 14. Pułku Strzelców Syberyjskich.
– Dlaczego zakłamują historię? Dla dzieci nie ma różnicy czy wyjdą w dobrym mundurze czy złym, byle wyglądali podobnie do żołnierza. Ale dziwię się nauczycielom, zwłaszcza historii, że nie dostrzegają takich rzeczy jak buty tzw. opinacz z PRL-u czy mundury odbiegające od tych, które nosili powstańcy warszawscy, bo w tym temacie ostatnio próbują uczyć. Dochodzą byle jakie atrapy broni – raczej -zabawki. Nazywanie karabinu Mosin Mauzerem i na odwrót. Pokazywanie dziwnych walk wręcz, jakichś zapasów, zwłaszcza w maskach gazowych z PRL-u – komentuje.
– Różnice między tymi ludźmi, a rekonstruktorami są ogromne. Dla przykładu mundur rekonstruktora musi być wiernie odwzorowany i jego koszt to kilka tysięcy złotych z oporządzeniem. Ci panowie kupili sobie najtańszy sort dalece odbiegający od tych z przed lat. Rozumiem spektakl w szkole czy cyrk, ale prowadzenie lekcji historii zwłaszcza z dziećmi czy młodzieżą powinno być jak najbardziej zgodnie historycznie, a tak uczniowie są wprowadzani w błąd i to jest właśnie to przekłamanie historyczne – dodaje.
Do sprawy odnosi się również inny lokalny rekonstruktor, którego imię i nazwisko pozostaje dla wiadomości redakcji. – Jeśli chodzi o działalność grup rekonstrukcyjnych w szkołach, to współpraca pomiędzy placówką oświatowa może być z korzyścią dla szkoły, jak i rekonstruktorów, którzy mają działalność edukacyjną wpisana w statuty Stowarzyszeń. Oczywiście to wszystko musi być jakoś wyważone. Nie rozumiem jak można pokazywać tak poważny temat jak Powstanie Warszawskie jako formę zabawy ? Trochę chyba nie wypada, temat zbyt poważny, który pochłonął zbyt wiele istnień ludzkich. Jeśli ktoś chce pokazywać historię szczególnie taką gdzie giną ludzie i są dramaty ludzkie to jednak wymaga to szacunku. Ja nie byłem uczestnikiem tych lekcji i nie wiem jaka miały formę, widziałem tylko fotografie – stwierdza.
– My jako społeczeństwo i naród nie możemy sobie pozwolić na pokazywanie historii jak w serialu „Alo, Alo”. Nawet słynny polski film „Jak rozpętałem II wojnę światową, pokazuje losy nie narodu, ale jednostki w sposób zabawny, ale dramatu śmierci nie dotyka. To co dalej Ci Państwo zrobią rekonstrukcję pobytu w Oświęcimiu? – pyta nie kryjąc oburzenia.
Grupy artystycznej, o której mowa próżno szukać w internecie, czy w mediach społecznościowych. Są tylko bardzo liczne relacje fotograficzne z lekcji ze szkół w całym kraju, zwykle opatrzone krótkim opisem, w stylu: „bardzo ciekawa lekcja historii”, „uczniowie przenieśli się w czasie” itp. wskazujących, że szkoły raczej są z lekcji i zainteresowania nimi dzieci, zadowolone. Dzieciom, co widać po zdjęciach, również lekcje najpewniej się podobają. Uśmiechy często nie schodzą im z twarzy. Z drugiej strony, trzeba przyznać, że widok rozbawionego dziecka, które przykłada broń do karku swojego kolegi, ze śmiejącą się miną, ogląda się z dużą dozą konsternacji. Podobnie jak pełne śmiechu opatrywanie rannych. Bo jednak czym innym jest zabawa w wojnę na podwórku, czym innym lekcja historii.
Skontaktowaliśmy się z Grupą Artystyczną Rekonstrukto, by zapytać skąd pomysł na taką formułę zajęć, ale też z prośbą o odniesienie się do zarzutów rekonstruktorów kierowanych wobec ich grupy. Przedstawiciel grupy zgodził się na rozmowę. Jego punkt widzenia jest zupełnie inny, niż rekonstruktorów.
– Od lat współpracujemy ze szkołami w całym kraju i mamy wyrobioną renomę. Edukujemy historycznie dzieci i robimy to w taki sposób, by dzieciom ta historia się podobała, by pokazać uczniom, że ona nie musi być nudna, ale że przede wszystkim jest ciekawa, przyjazna dla młodych odbiorców – mówi nasz rozmówca i dodaje, że na zajęcia jeżdżą współpracujące z grupą młode osoby, które potrafią pokazać, że młodzi mogą się historią zajmować i robić to z prawdziwą pasją.
– Jesteśmy przy tym grupą artystyczno – rekonstrukcyjną, nie zaś typowo rekonstrukcyjną, więc dla nas zdobycie konkretnego wzoru opinacza, paska, czy innego szczegółu, takiego żeby to był dokładnie wzór z danego roku jest rzeczą drugorzędną. Mamy oczywiście rekwizyty, ubrania takie jak powinny być, ale to czy one oryginalnie pochodzą z czasów, o których uczymy czy są repliką, to nie ma aż takiego znaczenia. Broń na przykład, której używamy musi być zupełnie bezpieczna, bo jest używana w szkole. To musza być rekwizyty, które owszem odzwierciedlają czasy, ale też takie z którymi mamy stuprocentową pewność, że nikt sobie krzywdy nie zrobi – wyjaśnia.
– Poza tym warto też wiedzieć, że nie specjalizujemy się tak jak niektóre grupy historyczne w jednej epoce, w jednym wydarzeniu. Mamy w programie bardzo różne epoki – od rycerzy aż do Powstania Warszawskiego, które obecnie prezentujemy i trudno byłoby nam nabyć każdą rzecz zbliżoną idealnie
do oryginału, bo to są rzeczy bardzo drogie. I owszem też działamy w takich grupach typowo rekonstrukcyjnych i tam już się bawimy w szczegóły – dodaje.
Czy jednak nieprzywiązywanie wagi do szczegółów nie jest zakłamywaniem historii? – pytamy?
– Tu dzieci naprawdę nie zwrócą uwagi na to, czy opinacz maksymalnie odzwierciedlał oryginał i zupełnie nie o to w naszej działalności chodzi. Naszym celem jest pokazać dzieciom, że historia to jest naprawdę bardzo ciekawy przedmiot – słyszymy w odpowiedzi.
O wypowiedź w spornym temacie poprosiliśmy polską historyk, prof. nauk humanistycznych Jolantę Alinę Daszyńską, która jest autorką jednej z nielicznych naukowych publikacji poświęconych rekonstrukcji historycznej w Polsce (Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego „Rekonstrukcja historyczna. Wybrane refleksje własne”).
– Po pierwsze rekonstrukcja historyczna jest przypominaniem wydarzeń z przeszłości. Najczęściej w firmie inscenizacji batalistycznych, jak i rodzajowych. Inne formy to chociażby parady historyczne, biegi czy marsze historyczne, upamiętnianie poległych, jak i tzw. lekcje żywej historii w szkołach czy nawet przedszkolach – mówi nam pani profesor.
– To formy. Teraz ludzie czyli rekonstruktorzy. To ludzie z pasją i wiedzą, którzy odtwarzając jakieś konkretne postaci czy formacje przypominają dawne wydarzenia historyczne. Występują w strojach czy mundurach z epoki i są bardzo czuli na punkcie wzorowego odtworzenia konkretnych mundurów, strojów cywilnych czy broni. Niekiedy używają autentycznych artefaktów. Rekonstruktor to człowiek z pasją, wiedzą i chęcią przekazania historii w sposób odmienny od treści wyłącznie pisanych czy mówionych. Rzetelność w odtworzeniu postaci z dawnych lat jest cechą charakterystyczną dla rekonstruktorów. Zatem dbałość o szczegóły i detale w ubiorze, wyposażeniu, słownictwie, zachowaniu. Ponadto język przekazu podczas inscenizacji historycznych jest jednakowy zarówno dla kilkuletniego dziecka, jak i osoby mocno zaawansowanej wiekowo – wyjaśnia i dodaje:
– Rekonstruktor dba o to, żeby jak najwierniej przekazać prawdę historyczną. Nie robi tego z uwagi na korzyści materialne lecz z pasji i chęci przekazywania wiedzy. Zatem działalność tych pseudo speców od rekonstrukcji budzi niesmak, przekazuje młodym ludziom fałszywy obraz historii. Dziwne, że szkoły dają się na coś takiego nabrać, że nie sprawdzają w sieci informacji na temat tych osób, że pozwalają na oszukiwanie przede wszystkim dzieci, które są manipulowane i oszukiwane – komentuje nasza rozmówczyni.
ren
Temat wałkowany już dość dawno temu. Czy jednak chodzi o realia historyczne czy o obrzydzenie placówkom grupy Rekonstrukto? Konkurencja jest zdrowa, jakość obroni się sama bez takich medialnych chwytów.
A teraz zapytajmy lokalną grupę rekonstrukcyjną ile to lekcji żywej historii przeprowadziła chociażby w okolicznych szkołach? Ktoś tu chyba zazdrości grupie Rekonstrukto, że dociera do licznych grup dzieci i młodzieży i nie przynudza a aktywnie angażuje odbiorców w odgrywanie scen jakie mogły mieć miejsce kiedyś. To wpływa na świadomość i zapada w pamięci. Ja bym się tych szczegółów tak nie czepiała. Wątpię czy laik zwróci uwagę na opinacze czy inne detale, za to lekcję w proponowanej formie zapamięta na długo. Na pewno bardziej niż nudny wykład.
Mordo, to poszukaj sobie. Mało tego każda lekcja była organizowana za darmo.
Pewnych treści nie powinno się pokazywać przez zabawę. Jedną z nich jest wojna
Najpierw proszę się zorientować w temacie, najlepiej w szkołach.
Zazdrościć? Czego? Kłamstw i niszczenia pamięci poległych w wojnach? Nie widzi Pani, że całe to Rekonstrukto to biznesik do kasy nie mający nic wspólnego z historią. Nie mają strony internetowej, nie pokazują występów bo wiedzą co robią. Jak można brać bilety od rodziców za pokazy kłamstw. Śmianie się z tragedii, pozwalanie dzieciom na zabawę bronią typu strzał w tył głowy (jak na foto) i przy ogromnym uśmiechu prowadzących. Sądząc po komentarzu jest Pani z tej Rekonstrukto zapewne więc odpowiem. Tak, lokalni rekonstruktorzy dużo mniej jeżdżą do szkół bo każdy gdzieś pracuje i robią to w wolnym czasie od was. Do… Czytaj więcej »
Oczywiście dla kogoś kto ma bzika na punkcie historii, będzie ważne czy ma guzik z epoki czy nie, ale umówmy się dla zdecydowanej większości społeczeństwa nie ma to żadnego znaczenia. Mało tego większość dzieci i młodzieży nie lubi historii jako przedmiotu w szkole. Rodzice małym dzieciom w domu pozwalają oglądać nieodpowiednie treści- np ostatnio bardzo popularny Squid Game (dzieci nawet bawią się w to na przerwach w szkole!) – lub w ogóle nie weryfikują co dzieci sobie ogladaja na telefonach w internecie. Ja w przeciwieństwie do większości komentujących widziałam pokaz tej grupy i nie umniejsza się w nim ofiar wojny.… Czytaj więcej »
Chyba Pani nie przeczytała ze zrozumieniem artykułu?
Ta rekonstrukto jeździ po szkołach w rejony gdzie działają grupy i stowarzyszenia rekonstrukcyjne bo wtedy najlepiej się podszyć pod rekonstruktorów a potem to na lokalasach spoczywa odpowiedzialność bo wszysy z nimi ich kojarzą. Oni wyciągają kasę tylko od dzieci. Widocznie Pani nie była na takiej lekcji albo jest kolejną osobą mówiącą od rekonstrukto bo widzę, że tu piszą.
Gwoli ścisłości nikt tu się nie podszywa pod inne grupy. Nazwa firmy jest chociażby na plakacie. Nie bronię bylejakości ale to szkoły wpuszczają takie firmy na teren placówki. Żadna „miejscowa” grupa nie ma monopolu na lekcje historii, a to od dyrekcji zależy kogo wybiorą choć czasami ten wybór może być dyskusyjny.
Czytaj artykuł jeszcze raz jak nie rozumiesz o co chodzi z tym podszywaniem. Dzieci nie są monopolem i nie zasłużyły by je oszukiwać.
Ja zrozumiałam doskonale, za to pan moją wypowiedź nie do końca. Szanuję wszystkie lokalne grupy rekonstrukcyjne i wysiłek jaki wkładają żeby mieć stroje z epoki itd ale dla większości przeciętnych ludzi nie ma to znaczenia – tylko dla pasjonatów. A ta grupa to tak jak z teatrzykami w przedszkolu – chyba każdy wie i rozumie że z prawdziwym teatrem to nie ma nic wspólnego ale dzieci mają frajdę. Poza tym dyrektorzy szkół chyba wiedzą kogo wpuszczają a udział w tych pokazach jest dobrowolny – kto chce iść płaci i idzie kto nie, nie płaci i nie idzie. Starsze dzieciaki i… Czytaj więcej »
Były kiedyś organizowane historyczne imprezy i to duże w Jednorożcu czy na lotnisku. Teraz cisza. Wszedł ktoś inny i od razu krzyk się podniósł. Panowie rekonstruktorzy pokażcie się czasem mieszkańcom zamiast narzekać że lekcje nie takie.
Były inne władze to i imprezy były bo to nie zależy od tych ludzi tylko od rządzących a z tego co wiem w powiecie przasnyskim co roku coś się odbywa jak nie w Chojnowie to w Świętym Miejscu i w Przasnyszu coś było. A co do lekcji to niech nauczyciel matematyki uczy, że 10 + 10 = 21 a co tam, różnica niewielka jak z tą historią. Historii się nie wymyśla tylko odtwarza i tak ma lekcja wyglądać a nie wpadać pokłamać, wziąć niemałą kasę i dalej do następnej szkoły. Właśnie takich ludzi trzeba tępić by nie naciągały rodziców i… Czytaj więcej »