O wędrówce po polu minowym rozmawiamy z dyr. SPZZOZ w Przasnyszu Grzegorzem Magnuszewskim
Minął rok, odkąd za sterami flagowej jednostki leczniczej w powiecie przasnyskim zasiadł Grzegorz Magnuszewski. Do konkursu na dyrektora szpitala przystąpił mając w głowie plan wszechstronnego rozwoju placówki. Pandemia zweryfikowała te zamierzenia, ale mimo trudności wiele z nich udało się zrealizować. Do najważniejszych sukcesów można zaliczyć zmniejszenie zadłużenia oraz kilkudziesięciu zatrudnionych medyków.
Zarządzanie niezwykle złożonym organizmem, jakim jest placówka lecznicza, przypomina stąpanie po polu minowym. Mam na myśli sytuację, związaną z niewystarczającą liczbą personelu medycznego oraz trudnościami finansowymi i organizacyjnymi. Przyszło się Panu również zmierzyć z kilkumilionowym zadłużeniem szpitala. Proszę powiedzieć, jak wyglądały Pana początki na nowym stanowisku?
17 lutego upłynął rok odkąd podjąłem się kierowania szpitalem. Był to trudny czas, dlatego na wstępie chciałbym podziękować współpracownikom, dzięki któremu dajemy radę. Każda praca zarządcza niesie za sobą większe lub mniejsze wyzwania. Powiatowa placówka medyczna jest dużym zakładem, dlatego wyzwań jest dużo i są one bardziej różnorodne, niż na stanowisku Naczelnika Urzędu Skarbowego w Przasnyszu, które pełniłem wcześniej. W szpitalu inny jest też poziom odpowiedzialności, przed którą nigdy się nie uchylałem. Dodatkowo w trakcie zarządzania placówką nadeszła pandemia, która postawiła przed szpitalem zupełnie nowe wyzwania i obowiązki.
Co było najtrudniejsze w tamtym czasie?
Największe wyzwaniem był niedobór kadr. Na początku mieliśmy kłopoty z zapewnieniem opieki na SOR, brakowało lekarzy do obsadzenia grafików. Za pośrednictwem mediów oraz przez osobiste kontakty apelowałem do medyków, zachęcając ich do współpracy z naszą placówką. Przyniosło to efekty, zgłosili się nowi lekarze, mimo że problem z dostępem do kadr medycznych w systemie opieki zdrowotnej to zjawisko ogólnokrajowe i przewlekłe. W ciągu roku mojej pracy zatrudniliśmy 18 lekarzy: w tym zastępcę dyrektora ds. medycznych dr nauk medycznych Wojciecha Kucejko, kierownika SOR-u Andrzeja Kosa. W Oddziale Ginekologiczno-Położniczym kadrę wzmocniła doktor Elżbieta Filipczak, udzielająca świadczeń w poradni położniczej, przybyło lekarzy w Oddziale Intensywnej Terapii i Anestezjologii. W lutym br. zatrudniliśmy specjalistę chirurgii naczyniowej doktora Mirosława Malewicza, który w naszym szpitalu będzie wykonywał zabiegi w zakresie chirurgii naczyniowej. Mamy również dwóch nowych laryngologów oraz lekarza Medycyny Pracy.
Problemem była również sytuacja finansowa. Szpital zaciągnął kredyt, poręczony przez powiat przasnyski, w wysokości 5 mln zł. Czy sytuacja uległa poprawie?
Tak, spłaciliśmy część zobowiązań. Nasz wynik finansowy jest lepszy od ubiegłorocznego o blisko 3 mln zł. Nie chcę tego dokładnie precyzować, ponieważ nie spłynęły jeszcze wszystkie faktury, ale w ciągu tego roku stratę ograniczyliśmy do około 2 mln zł. Wymagało to cięcia kosztów, przeanalizowania wszystkich umów na obsługę szpitala i urządzeń, renegocjacji wielu z nich oraz reorganizacji pracy w placówce. Nadmienię przy tym, że nastąpił bardzo duży wzrost kosztów związanych z zapewnieniem środków ochrony indywidualnej dla personelu. Część środków pozyskaliśmy z darowizn – ale też zakupiliśmy ze środków pochodzących ze zbiórki publicznej – za co serdecznie wszystkim Darczyńcom dziękuję.
Po kilku miesiącach, kiedy pewniej stanął Pan na nogach na nowym stanowisku, nadeszło to, czego nikt się nie spodziewał – pandemia koronawirusa. Proszę opowiedzieć, jak wyglądały pierwsze tygodnie. Zapewne zarządzanie placówką stało się jeszcze trudniejsze w obliczu galopady zmieniających się przepisów i procedur oraz obaw przed zakażeniem?
Pandemia wywróciła do góry nogami harmonogram prac i działań naprawczych, który przedstawiłem, obejmując stanowisko dyrektora szpitala. Miałem w planie uruchomienie komercyjnych usług rehabilitacyjnych i organizację punktu aptecznego. Koronawirus zniweczył te plany, ponieważ musieliśmy skupić się na leczeniu chorych na COVID-19. Oczywiście, fakt, że leczyliśmy zakażonych pacjentów rodziło określone problemy, niepokój i frustrację. Wymagało to od całego personelu wzmożonej pracy i nieustannego wdrożenia zmian organizacyjnych. Ten rok pokazał jednak, że wspólnymi siłami, choć nie jest to łatwe, czynimy zadość tym zadaniom.
Jakie zmiany trzeba było wdrożyć w szpitalu? Czy Panu oraz personelowi towarzyszyły obawy przed kontaktem z patogenem?
Oczywiście, że były obawy wobec wirusa. Baliśmy się o to, jak epidemia wpłynie na nasze zdrowie i życie oraz funkcjonowanie placówki. Temu wszystkiemu towarzyszyły obawy o naszych bliskich. Społeczeństwo miało możliwość zdystansować się od wirusa, unikać kontaktów. Personel medyczny musiał stanąć na pierwszej linii frontu – co też uczynił.
Kiedy tylko „okrzepliście” w nowej sytuacji, jesienią przyszło nam zmierzyć się z drugą falą epidemii, a szpital – decyzją wojewody – został przekształcony w placówkę trzeciego stopnia zabezpieczenia, co wiązało się z organizacją blisko 100 łóżek covidowych. Zapewne niełatwe było utrzymanie w jednym szpitalu łóżek dla pacjentów z koronawirusem i niezarażonych – mam na myśli działającą porodówkę, okulistykę i poradnie specjalistyczne. Jak odnajdowaliście się w owym czasie?
Szpital, aby mógł świadczyć usługi dla pacjentów niezakażonych SARS-CoV-2, musiał mieć oznaczone strefy czyste i brudne. Wdrożenie nowej organizacji pracy było ogromnym wyzwaniem. Rodziło niepokój i napięcia. Czyniłem starania, aby mimo przekształcenia kilku oddziałów w zakaźne, pacjenci bez koronawirusa również mogli korzystać ze świadczeń. Utrzymaliśmy oddział okulistyczny i porodówkę, funkcjonuje oddział pediatryczny, będący w stanie przyjmować pacjentów zarówno z COVID jak i bez. Dumą napawa mnie także fakt utrzymania wszystkich poradni specjalistycznych, dzięki czemu po pandemii nie trzeba będzie ich budować od zera, co w sytuacji braku lekarzy byłoby zadaniem bardzo trudnym.
Co w zarządzaniu placówką jest najtrudniejsze? Borykanie się z niewystarczającą liczbą personelu, walka o zachowanie płynności finansowej a może coś innego?
Najtrudniejsza jest nieprzewidywalność jutra. Szpital jest częścią systemu ochrony zdrowia, nie funkcjonuje w próżni. Jesteśmy zależni od kontraktów NFZ oraz decyzji wynikających z obecnego stanu epidemiologicznego.
Czy miewał Pan chwile zwątpienia? Czy na przestrzeni tego roku pojawiła się chęć, aby zatrzasnąć za sobą drzwi i wyjechać w Bieszczady?
Jak każdy człowiek miewałem chwile zmęczenia i niepewności, jednak nie przyszedłem do szpitala dla zaspokojenia osobistych ambicji, ale żeby ciężko pracować i służyć szpitalowi i pacjentom. Był to wyjątkowo trudny rok, przechodziliśmy wiele sztormów i zmian na naszym pokładzie. Kika razy zdarzyło się, że miałem chęć trzasnąć drzwiami, ale natychmiast przychodziła refleksja, że poddanie się w obliczu trudności byłoby niehonorowe.
Powiedzieliśmy o bolączkach, powiedzmy o sukcesach. Jakie one były, prócz poprawy kondycji finansowej i kadrowej?
Sukcesem byłoby, aby działalność szpitala się zbilansowała, dlatego nie widzę powodu, aby przypinać sobie ordery. Oczywiście czuję zadowolenie, że wiele problemów udało nam się rozwiązać i że wychodzimy na prostą, ale to efekt ciężkiej pracy nas wszystkich. W tym miejscu jeszcze raz dziękuję moim współpracownikom. Pandemia jest nie lada wyzwaniem, któremu wspólnie staramy się sprostać. Chcę podkreślić słowo „wspólnie”, ponieważ nawet najlepszy dyrektor nie będzie w stanie pomóc chorym bez współpracy z setkami ludzi – lekarzami, pielęgniarkami, ratownikami medycznymi, osobami z obsługi i administracji oraz wsparcia ze strony podmiotu tworzącego. Za naszymi sukcesami stoi więc wysiłek całego zespołu. Jeżeli w dalszym ciągu będziemy razem, będą dalsze efekty, mierzone dobrem pacjenta oraz liczbą zaopiekowanych osób.
Jak w tej chwili wygląda sytuacja w szpitalu? Jak wiemy, przywrócenie planowych zabiegów było tylko chwilowe?
Niestety tak. Obawiam się, że na taki tryb działania szpitala musimy się przygotować w najbliższej przyszłości. Będzie on polegał na czasowym wznawianiu i odwoływaniu planowych zabiegów, a więc będzie to tryb hybrydowy. W miarę możliwości będziemy starali się wykonać wszystkie zabiegi, na które skierowani zostaną pacjenci, a naszym priorytetem – kiedy tylko stanie się to możliwe – będzie wznowienie działalności chirurgii.
W szpitalu trwa akcja szczepień?
Tak, w przypadku naszego personelu zaszczepiło się większość, a część osób przechorowała covid i wytworzyła przeciwciała. Druga tura szczepień grupy zero przed nami. Na bieżąco realizujemy szczepienia pacjentów zgodnie z wytycznymi ministerstwa.
Jakie są plany na przyszłość? Jakie wyzwania stoją przed szpitalem i czego powinnam Panu życzyć?
To nie będzie łatwy rok i to nie tylko ze względu na pandemię. Otrzymałem o 25% niższy ryczałt na pediatrię, ponieważ NFZ tnie kontrakty, gdyż w systemie brakuje pieniędzy. Narodowy Fundusz Zdrowia za zrealizowane wykonania płaci do planu, dlatego w interesie szpitala jest realizować planowe zabiegi, a żadne łóżko nie może stać puste. Ten rok też będzie inny niż lata poprzednie. 2021 rok będzie wyzwaniem i pokaże, jak dalece jesteśmy w stanie sprawnie funkcjonować oraz rozwiązywać problemy. Jeśli chodzi o plany, należy do nich dalsza redukcja naszych zobowiązań i realizacja wszystkich możliwych świadczeń. Szpital musi być użyteczny i pomagać pacjentom bez względu na trudności, z jakimi się boryka. Chciałbym także pozyskać specjalistów do poradni endokrynologicznej i kardiologicznej, gdyż takie jest zapotrzebowanie wśród pacjentów z powiatu przasnyskiego. Dostrzegam ogromną potrzebę zorganizowania poradni zdrowia psychicznego dla dzieci. W tym tygodniu otrzymałem decyzję w tej sprawie, wkrótce zostanie ona uruchomiona (poinformujemy o tym w osobnym artykule – przyp. red.)
W dalszych planach jest doposażenie SPZZOZ w Przasnyszu w nowe ambulanse transportowe – jest to bardzo duże wyzwanie finansowe – bez wsparcia lokalnych samorządów, a także osób dobrej woli, trudne do zrealizowania. Podsumowując przyszłość to w jak największym stopniu zaspakajanie potrzeb w zakresie leczenia i profilaktyki mieszkańców powiatu przasnyskiego z optymalizacją kosztów ich realizacji.
Dziękuję za rozmowę.
M. Jabłońska
Najsłabiej przebiegają szczepienia W POZ w Szpitalu.W innych POZach szczepieni są już pacjenci 70+ , natomiast w szpitalu do końca marca mają być wyszczepieni 80+ no i Pan Dyrektor mówi o grupie 0. Może się doczekam (:
Ciężko się dźwignąć po poprzedniej władzy ,życzymy sukcesów
Szkoda ze pan dyrektor się nie chwali że spora część długu spłacili wieloletni pracownicy którzy pracują za najniższa krajowa
Szkoda, że żaden redaktor nie zajmie się artykułem na temat pensji w szpitalu 🙂
Czym tu się chwalić? Ale pisowcy tak mają! Dzięki pandemii szpital oszczędza, bo nie ma zabiegów i operacji, rehabilitacji, no i profilaktyka leży.