Na czyszczenie dna zalewu, które nie przyniosło efektów, wydano ponad 120 tys. zł. Wody Polskie nie widzą problemu
Informowaliśmy już o tym, że przasnyski zalew na Węgierce ponownie zarósł zielskiem, a wykonane zimą ubiegłego roku czyszczenie dna z korzeni, przeprowadzone przez Wody Polskie, nie spowodowało poprawy. Podobnie, jak w ubiegłych latach, rzeka zaczęła zarastać już pod koniec maja, nie bacząc na wydane pieniądze i pobożne życzenia państwowych funkcjonariuszy. Wody Polskie uważają zarzut zmarnowania pieniędzy za bezpodstawny.
W grudniu ub. roku Wody Polskie przeprowadziły „Prace utrzymaniowe i konserwacyjne na zbiorniku rzeki Węgierka” w Przasnyszu, obejmujące wykoszenie porostów ze skarp i dna oraz usuwanie roślin korzeniących się w dnie, zwane hakowaniem.
Niestety, wbrew wcześniejszym zapewnieniom burmistrza Przasnysza Łukasza Chrostowskiego, złożonym po rozmowach z przedstawicielem Wód Polskich, zakres robót nie przewidywał pogłębienia zbiornika. Na prace na rzece Węgierce Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie wydało sumę 122 766,67 PLN brutto.
Zwróciliśmy się drogą korespondencyjną do rzecznika prasowego Wód Polskich, zwracając uwagę, że zbiornik na Węgierce na powrót zarasta zielskiem, co oznacza, że ubiegłoroczne działania nie przyczyniły się do wydłużenia czasu wolnego od roślinności; rzeka przestaje być spławna i przedstawia opłakany widok.
Choć działania nie przyniosły efektu, Wody Polskie uważają poniesienie kosztów za zasadne
Podkreśliliśmy, że czyni to ponad 100-tysięczny wydatek bezcelowym, ponieważ praktyka dowiodła, że usuwanie roślin z dna, wbrew oczekiwaniom, nie przynosi efektu. Poprosiliśmy także o odpowiedź na pytanie: Czy, w nawiązaniu do ubiegłorocznych rozmów z burmistrzem Przasnysza, zbiornik wodny zostanie przez Wody Polskie pogłębiony w dającej się przewidzieć perspektywie?
– Prace utrzymaniowe na zbiorniku rzeki Węgierki miały na celu zmniejszenie ilości korzeniącej się roślinności w dnie zbiornika, a nie jego całkowite usunięcie – odpowiedziała Anna Truszczyńska specjalista zespołu komunikacji społecznej Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.
Jak zauważyła, wydatek poniesiony na ten cel ostatecznie był zdecydowanie niższy, niż koszty pogłębienia zalewu.
– W związku z powyższym zarzut bezcelowości wydatkowania środków jest bezpodstawny – dodała.
Usłyszeliśmy ponadto, że latem 2022 roku, podobnie jak w latach poprzednich, Miasto Przasnysz przymierza się do wykoszenia zielska w zbiorniku wodnym.
Kolejne prace związane z usuwaniem roślinności z zalewu nastąpią w roku 2023, 2024 i 2025 r. …, do czasu aż ktoś nie zechce zlitować się i na poważnie zająć problemem, który ma więcej odcinków, niż „Gra o tron”.
M.Jabłońska
Kolejna kwadratura koła? Brawo przachy, przecież to jest śmieszne , a fontanna jeszcze jest ? Kiedyś była za żołnierza z epoki PRL …
Debilizm, specjaliści od wyrzucania kasy w błoto…
Nie usuwać roślinności przez 3 lata i zrobić porządek raz a dobrze.
Przecież w tych Narodowych wodach polskich to idiota pogania idiote to to się czepiacie durni
Nie rozmiecie problemu, gdyby zrobili tak jak im miasto podpowiada i pogłębili co zlikwidowalo by problem i postepowali tak ze wszystkimi problemami w kraju to trzeba by zlikwidowac instytucje bo czym mieli by sie zajmowac. Co roku jest problem, oni go doraznie podlecza i praca jest.. na lata.
W Makowie Maz. znają potencjał posiadania zbiornika zaporowego. Mieszkańcy mają plażę, wędkarze miejsce do łowienia, sprzedawcy lodów i popcornu biznes, ogólnie fajne i zadbane miejsce. Od lipca remont, w Chorzelach też zalew jest i ma być udoskonalany. Tylko u nas nic nie da się zrobić. Karwacz zarośnięty tama w mieście zarośnięta, zalewu zrobić nie można bo ludzie bezwartościowych łąk nie oddadzą. Wędkarzy prawie tysiąc, a na ryby trzeba min 30 km jeździć. Słabe to wszystko.