KSW 21 – poza kamerą

1 grudnia na warszawskiej hali Torwar odbyła się 21 gala federacji KSW. Gala ta można powiedzieć była pierwszy raz od lutego galą stricte sportową ponieważ w ringu nie zobaczyliśmy żadnych celebrytów, piłkarzy czy strongmanów a samych klasowych zawodników MMA. Była to również pierwsza gala organizowana przez Konfrontację Sztuk Walki gdzie na przeciw sobie stanęło dwóch obcokrajowców.

Ale zacznijmy od początku. Po przejściu przez kontrolę biletów oraz wyrywkowe sprawdzanie przez ochronę moim oczom ukazała się hala Torwaru. Dużo mniejszy hol niż sobie wyobrażałem i w pełni obładowany stoiskami z odzieżą firm produkujących sprzęt do MMA jak i taką sygnowaną logiem KSW. Dalej mieliśmy stoisko z gadżetami typu plakaty, kubki smycze do kluczy związanymi z galą KSW 21. Na piętrze z kolei kolejna seria stoisk odzieżowych oraz gastronomia. Brakowało schabowych i kapusty, żeby było wszystko. Chodząc po korytarzu widziałem całe rodziny, sport, który jeszcze 3 lata temu był niszowy i traktowany jak barbarzyństwo dziś przyciąga na swoje gale nie tylko sławne osoby ale i całe rodziny. Ponadto dało się zaobserwować, że gala organizowane przez KSW to również dla ludzi młodych okazja do wypromowania się w swoim towarzystwie. Wiele osób na trybunach Torwaru przyszło się pokazać, pogadać ze znajomymi a swoją wiedzę o MMA opierając na osobie Mameda Chalidova oraz słowach właścicieli federacji KSW – Macieja Kawulskiego oraz Martina Lewandowskiego, którzy jak powszechnie wiadomo uwielbiają kolorować swoje wypowiedzi by zwiększyć sprzedaż biletów i zainteresowanie ich produktem.

Kiedy rozpoczęła się gala publika nie była jakoś specjalnie nastawiona na walki. Bardziej na jakieś pojedyncze okrzyki w stronę zawodników (które w zamyśle autorów miały być zabawne) oraz na muzykę, światełka etc. Diametralna zmiana nastawienia ludzi na hali nastąpiła gdy do ringu wychodził najpierw Michał Materla kiedy to cały Torwar śpiewał piosenkę przy, której „Cipao” regularnie wchodzi między liny ringu KSW. Kolejnym takim wydarzeniem była kolejna walka i pojawienie się chyba na chwilę obecną największego idola jeśli chodzi o polskie MMA. Kiedy do ringu wchodził Mamed Chalidov to co się działo na trybunach przypominało imprezę z okazji wykopków. Tłum tańczący, śpiewający piosenkę w nieznanym sobie języku. W trakcie walki większość tych, którzy się dobrze bawili przy tym jak Chalidov szedł do ringu była podzielona na dwa obozy:
1) tych co byli zniesmaczeni, że walka wyszła po za pierwszą rundę
2) tych których totalnie nie interesował ten pojedynek i szukali ludzi sprzedających piwo

Wniosek po tej gali nasunął się tylko jeden. Polskie społeczeństwo nie jest jeszcze przygotowane na MMA na najwyższym światowym poziomie. Ludzie przychodzący na gale nie przychodzą tam dla walk, tylko dla swego rodzaju lansu. Nie znają zawodników, nie doceniają trudów ich pracy na treningach. Z drugiej jednak strony trzeba jednak oddać federacji KSW, że umie takie społeczeństwo zachęcić do kupowania biletów i wypełniania hal podczas ich gal do ostatniego miejsca.


Tomek  Kurowski

Magazyn MMA



                          


Sprawdź również
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments