Kontrowersje wokół zatrudnienia córki członkini zarządu powiatu przasnyskiego w starostwie [VIDEO]

Na dzisiejszej sesji Rady Powiatu miała miejsce dyskusja dotycząca naboru na stanowisko w Starostwie Powiatowym w Przasnyszu.

Temat poruszył radny Rafał Gotowiec, który otrzymał maila z prośbą o interwencję. Kobieta, która poprosiła o anonimowość, zwróciła się do radnego o zainteresowanie się sprawą naboru na stanowisko podinspektora ds. kadrowych w Starostwie Powiatowym w Przasnyszu, które odbyło się 20 stycznia. Pracę na stanowisku miała otrzymać bowiem córka radnej powiatowej Renaty Wendy.

„W rozmowach kwalifikacyjnych brało udział 7 osób i z tego co mi wiadomo, kolejnego dnia miała brać udział jeszcze jedna osoba. Moim zdaniem jest to argument do unieważnienia procedury naboru” – czytał radny Gotowiec.

Kobieta powołała się na ustawę o pracownikach samorządowych i przytoczyła przepis, który mówi o tym, iż w toku naboru komisja wyłania nie więcej niż pięciu najlepszych kandydatów, spełniających wymagania niezbędne oraz w największym stopniu spełniających wymagania dodatkowe, których przedstawia kierownikowi jednostki celem zatrudnienia wybranego kandydata.

Autorka e-maila pyta, czy w sytuacji, która zaistniała nie zachodzi – niezgodny z prawem – stosunek bezpośredniej podległości służbowej.
„Poza tym informacja kto będzie zatrudniony na tym stanowisku wyszła na jaw jeszcze przed rozmowami kwalifikacyjnymi – niestety tu jest słowo przeciwko słowu” – dodała.

Do sprawy odniósł się starosta Krzysztof Bieńkowski, który zapewnił, że wszystko odbyło się zgodnie z regulaminem.

– Regulamin naboru był, jak przy każdym konkursie. Ja nie informowałem żadnego członka zarządu, że organizuję konkurs na inspektora do spraw kadrowych. Jeśli chodzi o zarzut podległości, to kierownikiem jednostki jest starosta. Tylko ja zatem jestem przełożonym, zarząd powiatu nie ma tu swoich kompetencji – stwierdził.

– Informacja zaś, że ktoś wiedział jaki jest wynik naboru przed naborem, to tak jak pani napisała, jest słowo przeciw słowu. W przeciwieństwie do niektórych urzędów nie zatrudniamy osób, które były w komitecie wyborczym, a staramy się wyłapywać osoby najlepsze z naboru. Ta lista zawsze jest wnikliwie analizowana – dodał.

– Dla nas ważny jest pracownik dobrze przygotowany merytorycznie. Osoba, która dzień później przyszła na rozmowę, była na kwarantannie w dniu rozmowy. I danie możliwości zaprezentowania się tej osobie myślę, że było uczciwym podejściem. Wracając zaś do osoby, która otrzymała zatrudnienie w starostwie to mogę zapewnić, że ma ona wszystkie uprawnienia i kwalifikacje, miała najwyższe kompetencje. Wszystko odbyło się zgodnie z zasadami.

Całość dyskusji dostępna jest na poniższym nagraniu.

ren