Kolejny odcinek sporu w sprawie roszczeń niepublicznych przedszkoli. Sąd w Ostrołęce tym razem po stronie Miasta Przasnysz
Sąd Okręgowy w Ostrołęce oddalił w całości powództwo niepublicznego przedszkola przeciwko Miastu Przasnysz. – Nasze argumenty prawne zostały przyjęte przez Sąd. Podjęliśmy jak się okazało skuteczne działania obrończe. Zapewne to jeszcze nie koniec – przekazał wiceburmistrz Łukasz Machałowski.
W czwartek, 12 września Sąd Okręgowy w Ostrołęce oddalił w całości powództwo jednego z niepublicznych przedszkoli. Dodatkowo zasądzono na rzecz Miasta Przasnysz koszty procesu. To pokłosie wyroku jaki zapadł przed Sądem Najwyższym, który uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku i sprawa wróciła do sądu w Ostrołęce.
Dla czytelników, którzy nie śledzą tematu, przypomnijmy krótko, że na skutek możliwości rozbieżnej interpretacji przepisów, przedszkola niepubliczne uznały, że dotacje otrzymane od miasta były zbyt małe. Ponieważ sytuacja taka zdarzała się w całej Polsce, prywatne placówki w dążeniu o zwrot pieniędzy wspomogły wyspecjalizowane kancelarie prawne, upatrujące w nieprecyzyjnych zapisach możliwości zarobku.
Niektóre z samorządów przystały na polubowne rozwiązanie sporów i zawarły ugody. Miasto Przasnysz do porozumienia nie było skłonne, dlatego sprawy trafiły do sądu. W opisywanym dziś przypadku Miasto Przasnysz przeszło już długą sądową batalię. Samorząd przegrał w pierwszej instancji, a potem w drugiej. Miasto musiało zapłacić przedszkolu zasądzoną kwotę tj. ponad 200 tys. złotych.
Potem skargę kasacyjną Miasta rozpatrzył Sąd Najwyższy, który wyrok uchylił. Sprawa wróciła do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, a stamtąd do Ostrołęki, w której właśnie zapadł wyrok. O komentarz poprosiliśmy Łukasza Machałowskiego, wiceburmistrza Przasnysza.
– Sąd Okręgowy był związany zapatrywaniem prawnym Sądu Najwyższego, który wydał wcześniej korzystne rozstrzygnięcie dla Miasta. Sąd wyraził zrozumienie dla niepublicznego przedszkola, jednak wskazał, że stan faktyczny uległ zmianie i sprawa była rozpoznawana w oparciu o art. 417 k.c. Oznacza to że przedszkole powinno wykazać szkodę ponad otrzymaną dotację. W tej sprawie przedszkole tej szkody nie wykazało – mówi nam zastępca burmistrza Przasnysza.
– Więcej będzie wiadomo po uzyskaniu motywów pisemnych rozstrzygnięcia. Sprawa była bardzo skomplikowana, ponieważ przed dwoma instancjami niepubliczne przedszkole dowiodło swoich racji, dopiero skarga kasacyjna zmieniła całkowicie zapatrywanie na tę sprawę. W wyniku tego wypłata dotacji nie ma charakteru automatycznego (tzw. szkoda samoistna), ale stanowi świadczenie odszkodowawcze, którego wysokość powinna zostać udowodniona. Chodzi tu o udowodnienie, że przedszkole popadło w problemy finansowe w związku z niedotrzymaniem dotacji w określonej wysokości, w tej sprawie niepublicznemu przedszkolu ta kwestia się nie udała – dodaje.
Tu warto dodać, że przedszkole zwróciło już miastu otrzymane pieniądze.
ren
Na jakąś na nikomu nie potrzebny mostek z wysepki na Węgierce są 3 miliony. Ale dla szkół i przedszkoli już nie ma. Jako rodzic cieszę się że ktoś chce prowadzić prywatne przedszkole. Bo inaczej w państwowych grupy liczyły by po 35dzieci i dla połowy nie było by miejsca.
Zupełnie nie rozumiesz istoty tego sądowego sporu.
Przedszkola działały i miały się dobrze. Dostawały subwencje od miasta, rodzice dołożyli swoje I biznes się kręcił.
Mieszać zaczęły kancelarie prawne, licząc na spory udział w wygranym odszkodowaniu.
A poza tym to ja chętnie się dowiem które to przedszkole.
A to jeszcze nie wiesz,tyle lat procesu sądowego, miasto jak zwykle nic dla ludzi i dzieci tylko na glupoty ma kasę ⁷
No ale co? Nie ma miejsc w przedszkolach?
Za chwilę będą wszystkie stały puste
„Niejednokrotnie informowaliśmy o toczących się procesach sądowych pomiędzy miastem Przasnysz a niepublicznymi przedszkolami, które domagają się zwrotu ich zdaniem błędnie i zbyt nisko naliczonych dotacji. Wartość wszystkich roszczeń wynosi 3 mln zł.”
https://www.infoprzasnysz.com/miasto-przasnysz-wygralo-przed-sadem-najwyzszym-chodzi-o-zwrot-dotacji-dla-niepublicznego-przedszkola/#google_vignette
Nie rozumiem dlaczego niepubliczne placówki są taką solą w oku dla obecnych włodarzy miasta. Koszta ich dofinansowania, to 75% kosztów utrzymania miejskich placówek. Nie ponoszą kosztów remontów w przeciwieństwie do publicznych. A może dlatego,że nie mają wpływu na to kto jest zatrudniany, bo podobno w samorządowych dyrektorzy muszą pytać i bez zgody nie mogą zatrudnić. Zazwyczaj kończy i tak, że muszą zatrudnić osobę przez nich wskazaną.
Tylko czegoś tu nie rozumiem i jakoś zastępca tym się nie chwali. Jeśli chodzi o kwoty 100-200 tys. zł to wykazuje się aktywnością i walczy z przasnyskimi przedsiębiorcami w sądach. Powinien doskonale, że każdy normalnie myślący przedsiębiorca gospodaruje racjonalnie posiadanymi środkami w danym momencie. A dziś wpadł na pomysł, że trzeba wykazać poniesioną przez to stratę w wyniku ich kreatywnej księgowości. A zapłaciło za to dużo osób jak chociażby nauczyciele, którzy dzięki takim jak on nie mogli otrzymywać takiego samego wynagrodzenia, jak ich koleżanki w miejskich przedszkolach. Rodzice, którym zmuszeni byli podwyższy opłaty. Ograniczona możliwość w rozwój placówki itd., itp.… Czytaj więcej »
Że co? Że niby komuś zapłacili? Komu? Przecież to nasze pieniądze