Khaled Gorgi: Tunezyjczyk z przasnyskim sercem

Przemysław Prekiel w rozmowie z Khaledem Gorgi, Tunezyjczykiem, który wraz z grupą swoich rodaków był w latach 1969 – 1974 uczniem Zespołu Szkół Zawodowych w Przasnyszu.

 

Jak Pan trafił do Przasnysza? Wiem, że wraz z Panem trafiła do naszego miasta większa grupa Tunezyjczyków

Nie wybrałem Przasnysza, ale pod koniec kursu języka polskiego w Lublinie miałem do wyboru dwie specjalności. Jedną z nich była mechanika w Przasnyszu lub szkoła w Gdyni. Zdecydowałem się na specjalizację w Przasnyszu. Wraz ze mną trafiło tu w 1969 roku jedenastu moich rodaków.

 

W jakim byliście wieku?

Różnym, od 19 do 23 lat.

 

Musiało to się wiązać z kosztami?

To prawda. Nasza naukę w Przasnyszu finansował rząd tunezyjski oraz UNESCO.

 

Jak wyglądała nauka języka polskiego? Nasz język sprawiał wam trudności?

Nauka polskiego z jego gramatyki nie jest łatwa, ale dzięki pani Wojdzie naszej nauczycielce i moim polskim przyjaciołom, a także naszemu językowi tunezyjskiemu, który jest bardzo bogaty w swoją różnorodność przez cywilizację punicką, rzymską, hiszpańsko – arabską, turecką i francuską, poradziliśmy sobie. W naszym języku znaleźć można słowa ze wszystkich tych krajów.

 

Jak zapamiętał Pan Przasnysz z tamtych lat?

Przasnysz to piękne miasteczko, bardzo ciche, a jego mieszkańcy są bardzo dobrzy i ciepli.

Pamięta Pan swoich nauczycieli?

Owszem, z ogromną sympatią wspominam profesorów: Lemanowicza, Nałęcza oraz profesora technologii Kapkowskiego.

 

Trafiliście do polskiej klasy czy była dla was stworzona oddzielnie?

Stworzono dla nas specjalną klasę, ale szybko się integrowaliśmy. Mieliśmy polskich przyjaciół i dobrych znajomych.

 

Pamięta Pan jakieś swoje ulubione miejsca w Przasnyszu?

Przasnysz to małe miasteczko, poza klubem PDK nie było zbyt wielu miejsc do spędzania czasu. Spędzałem wolny czas w kawiarni, oglądając zmagania szkolnej drużyny piłkarskiej i grając na hali sportowej. Uwielbiałem spacery po parku, ale nie sam. Miałem piękną koleżankę, spędzaliśmy razem dużo czasu.

 

Pamięta Pan jej imię?

Tak, oczywiście, to Alina, ale nazywałem ją Feryda.

 

To była pańska sympatia?

Tak, byliśmy razem. Pierwszy raz jednak zakochałem się jeszcze w Lublinie, ale to Alina była prawdziwą miłością. Miałem 20 lat, ona 15. Planowaliśmy nawet ślub. Straciliśmy kontakt, jednak w 2013 roku przyleciała do Tunezji na wakacje, odwiedziłem ją w 2015 roku. Wróciłem do Przasnysza po 40 latach nieobecności.

 

Ma Pan dziś kontakt ze znajomymi z Przasnysza?

Jak najbardziej. Nadal utrzymuję kontakt z przyjaciółmi z Polski dzięki Facebookowi. Z Przasnysza to Ania Kołakowska i Wiesław Zagroba, ale są też dwie dziewczyny z Przasnysza, które wyszły za mąż za Tunezyjczyków i mieszkają w Tunezji od 45 lat.

 

W przasnyskiej drużynie piłkarskiej, podczas pańskiego pobytu, grał Bechire Mezlini. Jaki to był piłkarz?

To świetny technicznie piłkarz z doskonałą grą głową, po powrocie został trenerem drużyny swojego rodzinnego miasta.

 

Kiedy opuściliście Przasnysz?

Wyjechaliśmy z Przasnysza po zdanej maturze. Jest koniec roku szkolnego 1974, wyjeżdżamy do Słupska na 9-miesięczny staż w firmie FAMAROL.

 

Wspomniał Pan o odwiedzinach Przasnysza w 2015 roku. To na pewno była sentymentalna podróż. Miasto bardzo się zmieniło?

Tak, byłem w Przasnyszu we wrześniu 2015. Odwiedziłem mojego byłego dyrektora, pana Lemanowicza. Przasnysz bardzo się zmienił, centrum miasta było piękniejsze, z mnóstwem kwiatów. Zauważyłem, że w szkole nie ma już warsztatów.

 

Jest Pan Tunezyjczykiem. Pobyt w Przasnyszu był mimo wszystko epizodem. Czy mimo krótkiego pobytu Przasnysz darzy Pan sympatią?

Przasnysz jest zawsze w moim sercu. Spędziłem tu młodość mojego życia. Mam tylko dobre wspomnienia, a Polska pozostaje moją drugą ojczyzną. Pozdrawiam wszystkich ludzi, których poznałem w Przasnyszu podczas mojego pobytu.

 

 

rozmawiał Przemysław Prekiel

Sprawdź również
Subscribe
Powiadom o
guest
10 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Marek prawdziwy
Marek prawdziwy
1 rok temu

Widać usilnie promowanie Pana P.P.

Monika
Monika
1 rok temu

Bo przeprowadził wywiad? Co za bzdyrny komentarz.

Marek (prawdziwy)
Marek (prawdziwy)
1 rok temu

A co się przebierańcu pode mnie podszywasz? Nie stać Cię na własny nick?

Marek,(PanKnur)
Marek,(PanKnur)
1 rok temu

💩💩💩💩💩💩💩💩💩💩💩

RrR
RrR
1 rok temu

Pamiętam jak tata zawsze opowiadał że byli koledzy z Tunezji i to całkiem spoko ekipa

Przaśnik
Przaśnik
1 rok temu

Integracja była tak dobra, że zostawili nawet potomków.

Michał
Michał
1 rok temu

Bardzo ciekawa historia!

Zigi
Zigi
1 rok temu

Nie Kabkowski, a mgr inż. Krzysztof Kapkowski.
Legenda na Mazowieckiej w Technikum.
Czy jeszcze Pan inż. mieszka w Przasnyszu?

Jak
Jak
1 rok temu
Reply to  Zigi

Baczność !!!

Dariusz
Dariusz
1 rok temu
Reply to  Zigi

Uczył mnie Pan inżynier
To naprawdę historia ZSZ Przasnysz.