Dyrektorzy skarżą się na fatalny stan Szkoły Podstawowej w Krzynowłodze Małej
Dyrektor Szkoły Podstawowej w Krzynowłodze Małej, Małgorzata Budna i wicedyrektor Włodzimierz Rudziński zaapelowali do radnych, by zwrócili uwagę na fatalny stan szkoły.
Dyrektorzy przyszli na ostatnią sesję rady gminy, by przedstawić sytuację placówki. Sesja odbyła się 28 października.
– W roku 2019 napisałam, że należy zabezpieczyć środki na wymianę nawierzchni boiska zewnętrznego., które zostało wybudowane w 2006 roku i którego nawierzchnia przez 12 lat została całkowicie wyeksploatowana. Oszacowaliśmy wówczas koszt na ok. 50 tys. zł. W roku 2020 napisaliśmy dokładnie to samo. Teraz trzeci rok z kolei piszemy znów to samo, tylko teraz koszt sięga już ok. 70 tys. zł – mówiła Małgorzata Budna.
Pani dyrektor zwróciła uwagę również na stan toalet, wyposażenia, kanalizacji, kominów wentylacyjnych.
– Wszyscy obecni tutaj na sali macie lub mieliście związek z tą szkołą: byliście uczniami, nauczycielami lub jesteście rodzicami. Więc wiecie jak wygląda sytuacja – zaapelowała i dodała, że obecnie poprawianie warunków jest możliwe tylko dzięki pozyskiwanym środkom z zewnątrz, ale też pieniądzom własnym i wsparciu rodziców. – Rodzice kupili komplet szafek do punktu przedszkolnego, by go pomalować sami kupujemy pędzle, farby, a ściany malują panie woźne.
– Dzięki bibliotece, którą nam stworzyliście, za co jesteśmy bardzo wdzięczni, bo wcześniej książki były rozproszone w różnych miejscach, okazało się jaki jest stan naszej szkoły. Z biblioteki bardzo się cieszyliśmy, do momentu wizyty inspektora nadzoru budowlanego. Człowiek, zresztą bardzo życzliwy, zwrócił nam uwagę, że jeżeli nie chcemy żeby strop spadł dzieciom na głowę, to pilnie coś z tym musimy zrobić. Obciążenie w bibliotece jest większe niż w klasach. Zakasaliśmy rękawy i poustawialiśmy regały pod ścianami nośnymi – opowiadała.
– Kiedy więc słucham o tym, ile pieniędzy pozyskaliście na drogi, to też się cieszę, ale wiem, że jeżeli będziemy myśleli tylko o drogach, to tymi pięknymi drogami rodzice wywiozą dzieci do szkół w Przasnyszu i Chorzelach – skomentowała i wyjaśniła, że jako kadra zarządzająca szkołą poszukują oszczędności gdzie się da i też od siebie co tylko mogą dają.
Do sprawy odniósł się też wicedyrektor Włodzimierz Rudziński.
– Mamy wizję szkoły. Wystarczy zobaczyć, często małe szkółki, pięknie wyposażone i porównać. Wiemy, że my mamy olbrzymie opóźnienia i braki, ale wypracujmy jakąś wspólną politykę oświatową. To nie jest dla nas dyrektorów, bo my za chwilę odejdziemy, a po nas przyjdą następni – skomentował.
Na apel dyrekcji odpowiedział wójt Jerzy Humięcki.
– Ja rozumiem dyrekcję. Przedstawiliście nam ogrom prac, który nas czeka. Przytoczony został przykład szkoły w Jednorożcu, ale trzeba dodać, że tam prace budowlane trwały 8-10 lat. Wiem, że potrzeby są ogromne, ale ta inwestycja jest długofalowa. Będziemy robić wszystko, by te zadanie zrealizować – skomentował.
Dobrych wieści nie miał też przewodniczący Bogdan Stryjewski.
– My jako radni też wiemy w jakim stanie szkoła jest, ale nie da się wszystkiego zrobić na raz. To inwestycja wielomilionowa, szacowana na 8-10 milionów i obecnie nas nie stać. Jesteśmy zadłużeni do 2033 roku. Niemniej cieszę się, że ta dyskusja się dziś odbyła i zapewniam, że będziemy się starali zrobić wszystko co w naszej mocy.
ren
Nie rozumnie w bibliotece może zarwac się podłoga A Pani dyrektor pozwala żeby ta biblioteka funkcjonowała Zero odpowiedzialności
Może by tak przenieść urząd gminy do budynku szkoły, a dzieci do budynku urzędu? Od razu by się środki na remont znalazły.
Ostatnio Krzywousty się chwalił, że ma w budżecie kontener dodatkowej kasy. Może mógłby coś dorzucić swojemu poplecznikowi?
Inspektor nadzoru budowlanego , kominiarz wszyscy niby się podpisują na piękne oczy I my mamy w to uwierzyć Nie te czasy