
Czy Przasnysz utonie w śmieciach, a na naszych ulicach zalegać będą tony plastikowych butelek?
To groźba całkiem realna, ponieważ MZGKiM zapowiada restrykcje, polegające na nieodbieraniu odpadów plastikowych. Powodem jest niewłaściwy sposób segregacji.
W ostatnim czasie wielu mieszkańców naszego miasta musiało się zmierzyć z problemem podwyżek za odbiór odpadów zmieszanych. Okazuje się jednak, że może być jeszcze gorzej. Niedawno przasnyszanie natknęli się na pisma od Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, informujące o konieczności zgniatania plastikowych odpadów. Niezastosowanie się do tych wytycznych ma skutkować ich nieodbieraniem.
Przypomnijmy, ze podwyżki wprowadzono za sprawą lipcowego głosowania radnych miejskich, którzy większością głosów poparli poniesienie stawek. Miało to wpłynąć na zwiększenie poziomu segregacji, ale w praktyce nadszarpnęło domowe budżety. Mieszkańcy budynków wielorodzinnych nie mają często możliwości prowadzenia selektywnej zbiórki, dlatego wielu z nich uważa podwyżki za niesprawiedliwe. Teraz przasnyszanie muszą zmierzyć się z dodatkowym problemem.
Temat zreferowała burmistrzowi i radnym Anna Strześniewska prezes MZGKiM. – Jest dużo dyskusji na temat zmiany stawki za odbiór odpadów. My jednak nie mamy na ich wysokość wpływu, ponieważ mamy podpisaną umowę z miastem. Dyskusje te dotyczą zwłaszcza różnicy stawek – odpady segregowane i niesegregowane. Proszę zwrócić uwagę, że budynki wielorodzinne deklarują, że odpadów nie segregują, czyli zapełniają zbiorniki na odpady zmieszane. W ramach współpracy, dobrowolnie, na zasadzie porozumienia postawiliśmy jako spółka nasze pojemniki do segregowania, w celu zachęcenia mieszkańców do segregacji. Nie bierzemy za pojemniki dzierżawy. Na osiedlu Wojskowym, na terenie wspólnot mieszkaniowych i na terenie spółdzielni na os. Orlika stanęło około 20 „gniazd” pojemników na odpady segregowane. Te „gniazda” to pojemniki: na plastik, szkło i papier. To była nasza dobra wola. Butelki PET mają być zgniecione, my robimy zdjęcia, które wskazują, że wozimy w tych butelkach powietrze. Do swoich użytkowników napisaliśmy pisma, że do końca roku sytuacja musi ulec zmianie. Jeśli PET-y nie będą zgniatane, po prostu zabierzemy te pojemniki, ponieważ generują koszty – poinformowała Anna Strześniewska. Jak zauważyła, użytkownicy lekceważą prośby i nie dość, że nie zgniatają plastików, to do pojemników na odpady segregowane wrzucają śmieci zmieszane. Lądują tam nawet pampersy.
– Jeżeli sytuacja się nie zmieni, na koniec roku pojemniki zostaną zabrane. Prośba ta dotyczy także właścicieli domków jednorodzinnych – uściśliła Anna Strześniewska. Dodała także, że żółte worki na plastik kosztują około 50 groszy za sztukę, a gdyby butelki były właściwie gniecione, zużywano by ich mniej. Brak odbioru odpadów może więc dotyczyć również śmieci segregowanych z domów jednorodzinnych. Anna Strześniewska podkreśliła, że zdaje sobie sprawę, że wywoła to protesty i telefony do burmistrza, ale zakład jest zmuszony do takiego postępowania ze względu na oszczędności.
Temat zapoczątkowała radna Elżbieta Lompert podczas ostatniego posiedzenia radnych miejskich. Radna zapytała szefową MZGKiM o przepełnione i niezabezpieczone pojemniki na odpady, znajdujące się na naszych osiedlach. Z odpowiedzi Anny Strześniewskiej wynika, że w tej kwestii spółka nie ma sobie nic do zarzucenia, ponieważ zgodnie z obowiązującym regulaminem uchwalonym przez Radę Miejską, pojemniki na odpady zmieszane należą do właścicieli nieruchomości. Dowiedzieliśmy się także, że przepełnienie pojemników na odpady segregowane jest skutkiem braku ich zgniatania, a plastikowe butelki są odbierane co dwa tygodnie, co wynika z harmonogramu. Odbiór takich odpadów odbywa się poza przetargiem, na zasadzie porozumienia MZGKiM z urzędem miasta. W związku z tym, że jest to działanie dobrowolne, groźba zwałów nieodebranych plastikowych butelek, staje się bardzo realna. Jeśli do tego dojdzie, zmniejszy się także poziom odpadów przekazywanych do recyklingu, co narazi miasto na kary finansowe.
Małgorzata Jabłońska