
Chorzele. Baterie zaczęły dymić w kieszeni ubrania. Mężczyzna wezwał straż
W sobotę, 25 września doszło do nietypowej interwencji, w której udział brała jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej w Chorzelach. Jeden z mieszkańców zgłosił, że znajdujące się w jego kieszeni baterie zaczęły dymić.
W sobotę, 25 września około godziny 10.50 jeden z mieszkańców budynku wielorodzinnego, przy ulicy Stanisława Komosińskiego w Chorzelach zgłosił, że baterie, które trzymał w kieszeni swojego ubrania, zaczęły go parzyć. Zdezorientowany sytuacją i możliwością ich wybuchu postanowił wezwać pomoc.
Jak poinformowała jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej w Chorzelach, była to reakcja łańcuchowa zwarcia akumulatorów litowo-jonowych, która zaszła w kieszeni ubrania.
– Akumulatory zaczęły dymić. Zostały przez strażaków zabezpieczone i przekazane właścicielowi celem utylizacji. Na szczęście nie doszło do poparzenia kończyny dolnej – mówią strażacy.
Strażacy informują, że w takiej sytuacji, by zabezpieczyć baterie, najlepiej włożyć je osobno do słoików z wodą i szczelnie zamknąć. Niezabezpieczony akumulator może spowodować zapłon nawet przez kilkanaście kolejnych godzin i tym samym zagrozić bezpieczeństwu człowieka.
j.b.
Gratulacje dla strażaków. Akumulatorów litowo jonowych nie wolno pod żadnym pozorem gasić wodą !!! Woda wchodzi w reakcję z litem wywołując jeszcze gorszy stan.
Chorzele to stan umysłu.
Do bateri wzywać straz pozarna .
Aż strach pomyśleć co mógłby sobie jeszcze poparzyć.
Debil.