Chcesz leczyć się w przasnyskim szpitalu? Podpisz dokument, że zgłaszasz się z podejrzeniem SARS-CoV-2.

Po raz kolejny polska rzeczywistość przekonuje nas, że gdyby głupota miała skrzydła, latałaby niczym łabędzica. Sprawa dotyczy przasnyskiego szpitala i procedury, którą muszą przejść wszyscy zgłaszający się po pomoc. Nim pacjent zostanie przyjęty na oddział, musi wypełnić stosowną ankietę, w której potwierdza, że zgłasza się z „powodu podejrzenia koronawirusa”, choćby przyszedł na operację zaćmy. Mamy stanowisko dyrekcji i Ministerstwa Zdrowia.

Absurdalnie zatytułowaną ankietę musiało do tej pory wypełnić blisko 5 tysięcy pacjentów przasnyskiej placówki.

Wspomniana sytuacja spotkała m.in. rodzącą kobietę z Przasnysza: – Podali mi ankietę, w której jest napisane „pacjent zgłasza się z powodu podejrzenia koronawirusa”. Przecież rodziłam, nie zgłaszałam się z żadnymi objawami, a tym bardziej koronawirusa! Wyjaśniono mi, że podpisanie tej ankiety to jedyna droga, aby dostać się na porodówkę. Podpisałam, aby nie rodzić na ulicy – pisze do naszej redakcji świeżo upieczona mama.

Chodzi o to, że od kwietnia 2020 r. wszystkie szpitale niezakaźne (a do takich należy placówka w Przasnyszu) muszą podtykać swoim pacjentom ankietę związaną z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19. Zgodnie z wytycznymi, taka ankieta musi być wypełniona przez każdego, kto wymaga pomocy lub potrzebuje świadczenia medycznego. Trudno zrozumieć jednak przyczynę, dla której wszyscy muszą deklarować, że zgłaszają się z podejrzeniem koronawirusa.

O wyjaśnienia zwróciliśmy się do dyrektora przasnyskiego szpitala Grzegorza Magnuszewskiego.

– Dyrektor SP ZZOZ w Przasnyszu informuje, że ankieta jest jednym z elementów, opracowanego przez Ministerstwo Zdrowia i Konsultanta Krajowego w dziedzinie chorób zakaźnych, algorytmu postępowania „triaż w szpitalach niezakaźnych” z dnia 4 kwietnia 2020 r. Ankieta została dotychczas przeprowadzona wśród ok. 4.850 pacjentów zgłaszających się do SP ZZOZ w Przasnyszu. Ankieta dotyczy wstępnej segregacji osób, zgłaszających się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, Nocnej Pomocy Lekarskiej oraz planowych przyjęć do szpitala – usłyszeliśmy.

Choć nie można winić szpitala, który boryka się z narzuconymi przez polityków bzdurnymi procedurami, trudno nie przyznać racji naszej czytelniczce, którą wprawił w osłupienie nagłówek „Ankieta pacjenta zgłaszającego się z powodu podejrzenia zakażenia koronawirusem SARS-COV-2”. Podpisując tak zatytułowany dokument, musiała przecież przyznać się do czegoś, co nie miało miejsca. Nie zgłaszała się z powodu podejrzenia zakażenia koronawirusem, tylko z powodu nieoczekiwanie rozpoczętego porodu.

W związku z faktem, iż konieczność wypełnienia takiej ankiety narzuciło szpitalom Ministerstwo Zdrowia, wysłaliśmy nasze pytania do biura prasowego resortu. Zwróciliśmy uwagę, że ankietę pacjenta, zgłaszającego się z powodu podejrzenia koronawirusa SARS-CoV-2, muszą podpisać rodzące kobiety lub pacjenci z urazami, niemający najmniejszych podejrzeń zakażenia koronawirusem, poświadczając swoim podpisem oczywistą nieprawdę. Pytaliśmy więc: Czy niepodpisanie ankiety jest równoznaczne z tym, że pacjent zostanie odesłany do domu? Tytuł ankiety – sugerując zakażenie wszystkim pacjentom – nie ma żadnego logicznego uzasadnienia. W ogromnej większości przypadków treść nagłówka nie tylko kłóci się ze zdrowym rozsądkiem, ale jest formą robienia z obywatela wielbłąda. Czy zostanie on zmieniony?

Sporządzenie trzech zdań zajęło Ministerstwu Zdrowia bite 2 tygodnie, czyli dokładnie tyle, ile wynosi maksymalny termin udzielenia odpowiedzi. Nie było nam jednak dane poznać odpowiedzi na nasze pytania. Dowiedzieliśmy się jedynie, że resort zdrowia, wydając wytyczne dla dyrekcji i personelu placówek leczniczych, nie był świadomy ich treści, a winny jest kto inny.

– Informuję, że ankieta pacjenta zgłaszającego się z powodu podejrzenia zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 stanowi załącznik do zaleceń konsultanta krajowego w dziedzinie chorób zakaźnych z dnia 4 kwietnia 2020 r. Zalecenia te zostały opublikowane na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia. Wystąpiliśmy do konsultanta krajowego w dziedzinie chorób zakaźnych z prośbą o stanowisko w sprawie tej ankiety –odparło biuro prasowe w imieniu Wojciecha Andrusiewicza, rzecznika Ministerstwa Zdrowia.

Jak widać, zalew kuriozów nie skończył się w epoce barwnie opisywanej przez Bareję. Gorzej, że absurdalne wykwity wyobraźni naszych polityków mają znaczący wpływ na nasze życie. Wspomnijmy choćby sławetne uwięzienie w domach całego narodu przy kilkudziesięciu zakażeniach (dziś ta liczba przekracza 88 tysięcy i rośnie codziennie o ponad 1000 przypadków) oraz zakaz wstępu na place zabaw, do parków i lasów. Aż strach się bać, co jeszcze wymyślą.