Był różowy konik polny i czapla, teraz tuż pod Przasnyszem zauważono modliszkę
Czytelnicy chętnie dzielą się z naszą redakcją zdjęciami nietypowych zwierząt, czy zjawisk, które uda im się zauważyć. Tym razem otrzymaliśmy, wykonane pod Przasnyszem, zdjęcie modliszki.
Modliszka zwyczajna, modliszka bigotek, wieszczka czczona (Mantis religiosa) – to gatunek owada z rodziny modliszkowatych (Mantidae), który jest jedynym przedstawicielem modliszek w Europie Środkowej.
Modliszka ze zdjęcia, zauważona została na terenie strefy gospodarczej w Sierakowie. I nie jest to widok codzienny. Modliszki bowiem są gatunkiem bardzo rzadkim i ginącym w Europie Środkowej. Dawniej prawdopodobnie szerzej rozprzestrzenionym, w ostatnich dekadach – mimo okresowo liczniejszych pojawów – zagrożony wyginięciem. Gatunek jest pod ścisłą ochroną. Modliszka jest również wpisana do Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt jako gatunek zagrożony.
Kiedyś modliszka była spotykana jedynie w południowej części Polski, zwłaszcza w Kotlinie Sandomierskiej. Jednak w ostatnich latach bywa widywana na terenie całego kraju, głównie na polanach, łąkach, w lasach, ale także w miastach, przydomowych ogródkach, a nawet w mieszkaniach.
Sytuacja ta wiąże się ze wzrostem temperatur w miastach, spowodowanych zarówno gęstą zabudową, brakiem zieleni oraz postępującym kryzysem klimatycznym, modliszka bowiem, to owad ciepłolubny.
Modliszka jest – jak na przedstawiciela fauny z obszaru Polski – owadem dużych rozmiarów: samice mogą dorastać nawet do 9 cm długości. To drapieżniki. Swoje charakterystyczne, chwytne odnóża pierwszej pary wykorzystują do polowania na większe owady, zwykle szarańczaki i pasikonikowate. Człowiekowi krzywdy nie wyrządza. Próby zbierania jaj, łapania, a zwłaszcza zabijania, podlegają karze i przyczyniają się do niszczenia niezbędnej w naturze bioróżnorodności.
Modliszki są dość żarłoczne. Jednak – jak zapewniają naukowcy z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego – mimo powszechnego przekonania o zjadaniu samców przez samice – kopulacja tych owadów kończy się pozbawieniem samca głowy w mniej niż 30 procentach przypadków.
ren
U mnie na ogródku jest ich pełno, zielone i brązowe. Przychodzą z pola.