Wywiad z Małgorzatą Ostrowską po koncercie w Krzynowłodze Małej

Bartosz Krynicki: Witamy Pani Małgosiu po raz drugi po kilkunastu latach w powiecie przasnyskim. Pierwszy raz, to od rodziców wiem, że była Pani razem z zespołem Lombard w Przasnyszu w latach 80 i dzisiaj po raz drugi Krzynowłoga Mała. Na początek muszę zadać podstawowe pytanie. Jak Pani zapamięta dzisiejszy koncert?

Małgorzata Ostrowska: Poważnie? Coś niesamowitego. Bardzo prawdopodobne. Już tyle koncertów zagrałam w różnych miejscach, że nie sposób jest wszystkie zapamiętać. Jednak tym bardziej mi miło u Was gościć. Co do koncertu, zapamiętam bardzo dobrze. Mimo małych problemów technicznych udało nam się je przezwyciężyć i zagrać dobry koncert. W ogóle zachwycona jestem, bo pięknie tutaj macie. Poza tym zapamiętam na pewno tę miejscowość ze względu na nietypową nazwę (śmiech). Jadąc do Was przeglądaliśmy jeszcze nazwy okolicznych miejscowości to muszę stwierdzić, że kosmos (śmiech).

Bartosz Krynicki: Pani Małgosiu, cofnijmy się trochę w czasie. Mając kilkanaście lat, nie do końca myślała Pani o zawodowym śpiewaniu. Planowała Pani zostać biologiem.

Małgorzata Ostrowska: Były takie plany. Ale bardzo się cieszę, że wyszło inaczej. Jak każdy, miałam jakieś nie do końca realne marzenia, chciałam być naukowcem, dokonywać epokowych odkryć, ale nigdy nie widziałam siebie w szkole. A pewnie byłoby tak, że życie by mnie w tę szkołę wtłoczyło.

Bartosz Krynicki: I wybrała Pani Studio Sztuki Estradowej w Poznaniu. Tam początkowo śpiewała Pani w zespole Vist razem z Wandą Kwietniewską i Grzegorzem Stróżniakiem. Potem nastąpiły czasy bez wątpienia legendarnego zespołu Lombard. Proszę powiedzieć, wiele lat wspólnego grania, wiele koncertów, płyt. Można powiedzieć, że byliście na szczycie w polskiej branży muzycznej i co takiego się stało, że postanowiła Pani odejść?

Małgorzata Ostrowska: Było wiele czynników, które nałoży się na siebie w owym czasie i jest mi ciężko to wyjaśnić. Wielu dziennikarzy o to mnie już pytało i nigdy nie udzieliłam wyczerpującej odpowiedzi. Były powody czysto ludzkie, ponieważ wtedy miałam małe dziecko, ale też przechodziłam kryzys. Chciałam w ogóle zrezygnować z występów na estradzie. Na szczęście jednak potoczyło się inaczej.

Bartosz Krynicki: A czy jest szansa, że jeszcze zobaczymy Lombard w pełnym, oryginalnym składzie?

Małgorzata Ostrowska: Bardzo wątpię.

Bartosz Krynicki: Niewiele osób wie, że jako jeden z nielicznych polskich zespołów byliście na festiwalu w San Remo.

Małgorzata Ostrowska: To było bardzo dawno temu. Mam wrażenie, że nie za bardzo przystawaliśmy do tego festiwalu. Ale wówczas wyjazd do Włoch był niesamowitą atrakcją. To było dla nas bez wątpienia wielkie i bardzo budujące wydarzenie, bo wtedy pojechaliśmy na ten festiwal z Czesławem Niemenem, którego uwielbiałam i jeszcze z wieloma wybitnymi artystami.

Bartosz Krynicki: Zespół Lombard to w większości piosenki, które miały przesłanie polityczne. Czy w latach 80 ówczesna władza bardzo Wam utrudniała działalność?

Małgorzata Ostrowska: Bywało różnie. Cenzorzy to byli tylko ludzie. Bardzo często młodzi i dość często myślący tak samo jak my. Tylko, że oni nie mogli tego powiedzieć. Z tego powodu dochodziło do różnych paradoksów. Zdarzało się, że piosenki, które wtedy nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego – funkcjonowały. Cenzura zdejmowała je dopiero na którymś z kolejnych etapów, ale one już zdążyły zaistnieć czy to na płytach czy koncertach i w stacjach radiowych. Ale były też utwory, które z powodów absolutnie niezrozumiałych nie były dopuszczane do emisji. Na przykład utwór ,,Nie ma aniołów”, dość banalny tekst, bez przesłania politycznego, a cenzor tę piosenkę odrzucił.

Bartosz Krynicki: Grała Pani również Marię Magdalenę w znanej rock operze Jezus Christ Superstar. Z Maćkiem Balcarem, który gra Jezusa rozmawiałem na ten temat i powiedział, że dla niego jest to zawsze wielkie przeżycie i jak to określił: wyznanie wiary, spowiedź i pokuta w jednym. Dla Pani tez to miało takie znaczenie?

Małgorzata Ostrowska: Nie, na pewno patrzyłam na to inaczej. Nie jestem tak pobożna jak Maciek, a nawet w ogóle nie jestem pobożna (śmiech). Natomiast bardzo doceniam ten musical od strony muzycznej. Powiem szczerze, że nie jestem fanką musicali, nie znam ich, natomiast wtedy Jezusa grał Marek Piekarczyk i ten fakt głównie mnie przekonał do wzięcia udziału w tym spektaklu, bo zaśpiewał rolę Chrystusa fantastycznie.

Bartosz Krynicki: Usłyszeliśmy dzisiaj w Krzynowłodze m.in. piosenkę ,,Meluzyna”. Czy Pani, jako rockowa wokalista długo się zastanawiała nad propozycją wzięcia udziału w filmie dla dzieci ,,Podróże Pana Kleksa”. Czy nie obawiała się Pani krytyki?

Małgorzata Ostrowska: Może przez chwilę miałam pewne obawy. Mimo, że nie śpiewałam tam rockowych piosenek, to jednak były one dość drapieżne jak dla dzieci. Uważam, że i tak nie łamałam bardzo w tym filmie swojego wizerunku. A ,,Meluzyna” grana na koncertach jest przearanżowana w mocną wersję rockową.

Bartosz Krynicki: Kilka lat temu dołączył do zespołu Pani syn – Dominik, jako gitarzysta. Jak się współpracuje z tak bliskim członkiem rodziny, bo nieraz wiemy, że różnie to wygląda.

Małgorzata Ostrowska: Na szczęście nie dochodzi do żadnych nieporozumień. Z Dominikiem ta współpraca trwa znacznie dłużej, ponieważ zaczynał najpierw jako techniczny, który m.in. rozkładał sprzęt. I po kilku latach zasłużył, aby zostać włączonym do zespołu. Uważam, że to był dobry krok, bo wniósł niesamowitą energię na scenę.

Bartosz Krynicki: A jaka była przyczyna odejścia z zespołu od Pani Piotra Zandera, jednego z najlepszych polskich gitarzystów.

Małgorzata Ostrowska: To nie do końca było tak. Piotr zrezygnował z grania w Lombardzie, potem u mnie grał na zastępstwie i… został na 2 lata, a w końcu się rozstaliśmy. Nie czuję się upoważniona do wypowiadania się w tym temacie.

Bartosz Krynicki: Ostatnia płyta Pani została wydana w 2012 roku. Kiedy fani doczekają się następnej?

Małgorzata Ostrowska: Nie wiem. Mam nadzieję, że szybko (śmiech).

Bartosz Krynicki: W tamtym roku obchodziła Pani 35 – lecie swojej działalności na scenie. Czego mogę Pani życzyć z tej okazji?

Małgorzata Ostrowska: Kolejnych 35 lat zapewne nie uda się, ale jeszcze żebym mogła trochę pośpiewać przez te kilkanaście lat (śmiech).

Bartosz Krynicki: W takim razie tego życzę i dużo zdrowia. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Małgorzata Ostrowska: Ja również dziękuję.

Rozmawiał Bartosz Krynicki

Sprawdź również
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments