Po umyciu płyty rynku pojaśniało. Brud odchodził płatami [FOTO]

Trudno uwierzyć, że przasnyski rynek był tak nieprawdopodobnie brudny. Dopiero jego umycie sprawiło, że ujawniły się oryginalne barwy płyt, którymi pokryto serce miasta. Choć wielu mieszkańców uznało, że wydawanie znacznych środków na czyszczenie nie miało sensu, miasto zapewnia, że skorzystało z zapisów samorządowej tarczy antykryzysowej, wykorzystując pulę środków, które w normalnych warunkach byłyby nie do ruszenia.

Koronnym argumentem przytaczanym przez zwolenników wycinki małego parku była obecność w tym miejscu pijaczków załatwiających w zaroślach swoje potrzeby fizjologiczne. Okazuje się, że zamiana zieleni w betonową pustynię niewiele zmieniła, ponieważ delikwenci korzystają obecnie z podcieni ratusza. Choć dziś w budynku mieści się ogólnodostępny szalet, nieporównywalny z niczym zapach niezbicie dowodził, że nie wszyscy odczuwają potrzebę korzystania z ubikacji w cywilizowanych warunkach. Tzw. rewitalizacja nie wyeliminowała także problemu miłośników mocniejszych trunków.

Inwazja betonu nie zapewniła również ograniczenia kosztów, ponieważ doczyszczenie nagromadzonego przez 8 lat brudu i biologicznych zanieczyszczeń kosztowało 45 tys. zł.

W związku z falą krytycznych komentarzy, która wylała się w internecie na wieść o takim przeznaczeniu środków, władze miasta poczuły się w obowiązku udzielić wyjaśnień.

– Miasto Przasnysz skorzystało z możliwości, jakie dała tzw. Tarcza 4.0. dla samorządów i w konsekwencji w ramach rozeznania cenowego zlecono usługę czyszczenia i dezynfekcji rynku p. Adamowi Rutkowskiemu, prowadzącemu działalność pod nazwą SYLCHEM. – Od dłuższego czasu Mieszkańcy zwracali uwagę na brudne płyty chodnikowe, ptasie odchody, gumy, zabrudzenia, czy roślinność między płytkami i kostką. Tego typu czyszczenie przestrzeni miejskich wymaga skorzystania wyłącznie z usług firm profesjonalnych z odpowiednim przeszkoleniem i certyfikatami – czytamy w oświadczeniu urzędu.

M. Jabłońska