Musimy porozmawiać o Kevinie – kino Światowid zaprasza

Musimy porozmawiać o Kevinie - plakat


Czas: 110 min.

Gatunek: dramat psychologiczny

Produkcja: USA, W. Brytania

Premiera: 2011

Reżyseria: Lynne Ramsay

Scenariusz: Lynne Ramsay, Rory Kinner

Tytułowy Kevin to demoniczny nastolatek, który świadomie manipuluje swoim otoczeniem, nie uznaje żadnych zasad i z prowokującym uśmiechem mówi: „Wstajesz rano i oglądasz telewizję, jedziesz samochodem i słuchasz radia. Chodzisz do swojej nudnej pracy albo nudnej szkoły, ale o tym nie mówią w głównym wydaniu wiadomości. Doszło do tego, że nawet ludzie z telewizji często oglądają telewizję. Na co oni wszyscy tak patrzą? Właśnie na takich jak ja…”.

Magnetyczna Tilda Swinton i demoniczny Ezra Miller w thrillerze obnażającym najmroczniejsze zakamarki ludzkiej duszy, który prowokuje, pociąga i nie daje o sobie zapomnieć.

 

„Ne-ne ne-ne”

Od czasów filmów Chrisa Columbusa, imię Kevin stało się ikoną dziecięcego sprytu, odwagi oraz salw śmiechu ze średnio wyrafinowanego slapsticku. Film Lynne Ramsay wychodzi od tego samego źródła co komedia Columbusa, jednak to, co on obraca w 90 minut zabawy (oczywiście nie można mu tego mieć za złe, komedia ma swoje prawa), Ramsay zamienia w prawie dwie godziny psychologicznego wstrząsu.

Swoją historią Ramsay rzuciła poważne wyzwanie widzowi – film jest wymagający zarówno w aspekcie wizualnym, jak i narracji. To silnie zsubiektywizowana opowieść o wychodzeniu z szoku po tragedii, co do której możemy przypuszczać, że dla matki byłaby ona nadludzka. Reżyserka wymaga od widza towarzyszenia bohaterce Evie Khatchadourian niemal w każdym ujęciu (niezwykle przekonująca Tilda Swinton, rola godna porównań z największymi postaciami kina). Nie jest to zadanie łatwe. Silna nielinearność pierwszej części filmu może wprowadzać w silną dezorientację, symulującą stan wewnętrzny głównej postaci. Nie jest też łatwo na płaszczyźnie obrazowej (świetne zdjęcia Seamusa McGarveya), w której dominuje impresjonizm, detal, balansowanie na granicy ostrości i niedopowiedzenia. A kiedy już przekroczymy świat wewnętrzny i wyjdziemy z bohaterką „do ludzi”, towarzyszy nam poczucie lęku, osaczenia, unikanie kontaktu z ludźmi. To wszystko nabiera realnej ostrości w dalszej części filmu, w miarę rozwoju Evy.

Film Lynne Ramsay wydaje się wynikać z postaci głównej bohaterki, żony, matki dwojga dzieci, wreszcie kobiety przeklętej i przegranej. Wszyscy pozostali uczestnicy jej życia są postaciami drugoplanowymi, nawet tytułowy Kevin. Eva to imię oczywiście symboliczne, każda kobieta rodząca swe pierwsze dziecko jest pierwszą matką. Na przykładzie Evy Ramsey pokazuje nam jednak obraz matki anonimowej, wszak jedna z postaci zwraca się do niej Pani K. Obserwujemy bohaterkę zmagającą się z naturalnymi problemami macierzyństwa, negatywnymi uczuciami związanymi z opieką nad noworodkiem, które „nie mają prawa” wychodzić poza cztery ściany. Wszak popkultura nakazuje dzieci uwielbiać jak wrzeszczą, z uśmiechem na twarzy akceptować ich zachowanie, czasami czysto (?) złośliwe…

Eva „teraźniejsza” to kobieta próbująca zrekonstruować swój sens życia, przy czym w filmie mamy do czynienia z dwoma jej etapami. W pierwszych sennych scenach filmu widzimy Evę „przeszłą”, w momencie przeżywania czystego szczęścia. Eva realizuje tu współczesny – ponowoczesny ideał człowieka, jest podróżniczką, jej życie ma wypełniać ciągłe poszukiwanie i zdobywanie doświadczeń. Z małą uwagą: doświadczeń prywatnych. Nieoczekiwane dziecko nie zmienia jej pragnień, Kevin (kolejno Rocky Duer, Jasper Newell, Ezra Miller) jest raczej permanentnym zakłócaniem jej wizji siebie samej, do którego z latami się „przyzwyczaja”, niż wzbogacaniem jej osobowości. Ramsay ukazuje Kevina w romantycznych nieco barwach, jest małym geniuszem, dzieckiem niezwykle wrażliwym i wyczulonym na kwestie społeczne. Bardzo szybko rozszyfrowuje nastawienie matki do swojej osoby, jego reakcja na wyznanie Evy miłości do niego uderza swoją szczerością. Z biegiem czasu ta wrażliwość zmienia się w cyniczną manipulację, zwłaszcza ojcem (John C. Reilly), który wydaje się najbardziej naiwnym dzieckiem w rodzinie (pamiętajmy jednak, że postrzegamy go z perspektywy Evy) oraz siostrą (Ashley Gerasimovich), urodzoną być może na złość Kevinowi…

Film Ramsay jest dziełem niezwykle otwartym, zarazem bardzo bogatym, na wielu jego płaszczyznach. Każda ze scen wydaje się mieć swoją wagę. Popularne piosenki służą jako komentarze do aktualnych sytuacji, co przypomina nieco rozwiązania innego kontrowersyjnego autora Todda Solondza. Ramsay wprowadza wiele przedmiotów i symboli, które często odsłaniają swoją wieloznaczność. Czerwień należy do najbardziej oczywistych, aczkolwiek świetnie wykorzystana na szybie samochodu oraz jako kontrast dwóch form pomidorów. Z kolei blokada na szafce kuchennej należy chyba do najbardziej perwersyjnych. Na poziomie historii kina film Ramsay można uznać jako nową odsłonę poszukiwań przyczyn dziecięcego „zła”, swoistą kontynuację wczesnych dzieł Michaela Hanekego czy sławnego „Słonia” Gusa Van Santa.

Wrócę jeszcze do wspomnianego na początku punktu wyjścia tego filmu. Źródłem historii wydaje się problem zaniedbywania. I tu zaczyna się przestrzeń do dyskusji. Kogo? Czego? Kiedy? Czy chodzi o zaniedbywanie dziecka, czy raczej o zaniedbanie głównej bohaterki? Może pytania wydają się z gruntu źle postawione? Reżyserka nie daje odpowiedzi, z kolei sugestie z przeszłości bohaterki mogą być fałszywymi tropami, wszak to jedynie jej wspomnienia… Mimo ogromnego ciężaru psychologicznego nie jest to film „bez-nadziejny”. Bynajmniej.


Sprawdź również
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments