fot. M. Jabłońska
Od czerwca ślimaczy się przebudowa ul. Żwirki i Wigury w Przasnyszu. Prace na odcinku położonym na terenie miasta Przasnysz miały zakończyć się już w lipcu. Mija pierwszy tydzień października, a remont nie ma końca. Nawierzchnia ulicy została wyfrezowana, jej przekrój ograniczono słupkami, a z jezdni wystają studzienki kanalizacyjne. Drogowcy zafundowali nam w mieście prawdziwy tor przeszkód, którego nie powstydziłby się rajdowe odcinki off-road.
Remontowany odcinek ulicy przebiega koło Szkoły Podstawowej nr 1, do której codziennie zmierzają setki uczniów. Przejścia dla pieszych oraz poziome oznakowanie jezdni są niewidoczne, co naraża przechodniów na duże niebezpieczeństwo. Zarówno kierowcy, jak i piesi nie mogą się doczekać końca uciążliwej przebudowy, która prowadzona jest na zlecenie Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich. Niestety nie mamy dobrych wieści, ponieważ sam zarządca drogi nie ma pojęcia, kiedy uda się dokończyć inwestycję.
– Niestety w tym przypadku mamy do czynienia z nierzetelnym wykonawcą. Wykonawca na pewno będzie miał naliczone kary umowne za nieterminowe zakończenie prac. Nie jesteśmy w stanie w żaden sposób zmusić go do szybkiego zakończenia robót. Ostatecznym krokiem jest rozwiązanie umowy, ale to spowoduje konieczność ogłoszenia nowego postępowania przetargowego na dokończenie rozpoczętych prac. Mamy nadzieję, że jednak nie będziemy do tego zmuszeni, a wykonawca zakończy wreszcie prace. Mieszkańców przepraszamy za utrudnienia – mówi Monika Burdon z Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich.
Problem polega na tym, że z wykonawcą przebudowy ulicy jest utrudniony kontakt. Teoretycznie można zerwać z nim umowę i ogłosić nowy przetarg, ale zarządca drogi obawia się, że żaden kolejny wykonawca nie zechce podjąć się dokończenia robót. Oznacza to ryzyko, że do kolejnego przetargu nie przystąpiłby żaden oferent. Wygląda więc na to, że utrudnienia w ruchu na tym odcinku mogą potrwać jeszcze bardzo, bardzo długo.
Małgorzata Jabłońska
